Zaczęło się kilka godzin temu. Kolejna pracowita sobota, poranek, godzina siódma. Przewidując niełatwy dzień, postanowiłem sobie sprawić dobrego, fajkowego „kopa”. Wybór padł na Louisiana Flake. Lubię ten pieprzyk mile poszczypujący jęzor.
Otwieram puszkę, by ogarnęła mnie okrutna trwoga!
Mało, że ostatni płatek, to jeszcze wyschnięty jak Salt Lake w dalekiej Hameryce. No i cały misterny plan spełzł na niczym, delikatnie mówiąc.
Co robić? Mam, co prawda kilkanaście innych tytoni, równie pysznych do wyboru, ale napaliłem się właśnie na ten. I nie odpuszczę, choćby gwoździe z nieba leciały. Znacie tę potrzebę, prawda? Kiedy macie tyle smakołyków w spiżarni, ale akurat nie to, czego się zapragnęło. Nawet w luksusie bywają niedogodności…
Jak tu prędko nawilżyć wyschłego truposza? Ponoć trza to robić delikatnie i długo. Ale ja nie mam ochoty na celebrę, tylko na w miarę szybki numer z fajeczką. I wymyśliłem – ponieważ tytoniu było i tak przymało, pokruszony suchy płatek Louisiany dopełniłem bardzo wilgotnym, rozdrobnionym płatkiem Fire Dance Flake.
Podczas kiedy tytonie się bratały – golenie, zaparzenie kawy i inne tam czynności właściwe facetom. Po około trzydziestu minutach nabijam faję, owinięty aromatem napoju przypalam… I nirvana, orgazm, odkrycie!
Jagodowy posmak Fire Dance Flake w połączeniu z solidną nutą pieprzu Loisiana Flake stworzyły owocowo–pieprzno–tytoniowy konglomerat delikatnie głaszczący i poszczypujący kubki smakowe oraz mile głaszczący złaknione nikotyny płucka. Pykając i popijając kawę nazwałem toto „Bad Luck, Last Moment Saturday Happy Shot”. Przydługie, wiem, ale tak to czuję.
Włosi mawiają: non c’e sabbato senza sole. I takim właśnie sobotnim promykiem słońca stała się owa mieszanka.
„Otwieram puszkę, by ogarnęła mnie okrutna trwoga!”
Hm…Panie REDAKTORZE…w oryginale było cokolwiek inaczej…i moim skromnym zdaniem – lepiej.
Do pozostałych przeróbek się nie przyczepiam. Jeśli już tak musicie…
Za to bardzo podobają mi się fotki zdobiące tych parę słów.Dzięki.
Pozdrawiam
Krzysztof
Mam nadzieję, że owa poprawka nie przyćmiewa Ci obrazu całości i ilości pracy, jaką w to włożyłem.
Również pozdrawiam.
Nie przyćmiewa…i dziękuję Emilu.
Nie jestem wprawny w publikacji tekstów , chciałem tu dać „swój rys” , a na dobrą sprawę napisaliśmy go wspólnie.
Rozumiem , że na tym polega redagowanie…i jeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
O nie, nie! Napisałeś go Ty, ja go tylko obrobiłem. Nie zmieniłem sensu wypowiedzi, większość konstrukcji zdaniowych jest Twoja, to jest Twój dialog z publiką. Ja tylko wlazłem do studia nagrań i upiękniłem, jak na to moje skromne możliwości mi pozwoliły.
Otwierać puszkę by się bać? to po co otwierać?
pozdrawiam
„Otwieram puszkę i… o zgrozo!” – tak to wyglądało w oryginale…pomimo całego szacunku dla Szanownej Redakcji myślę ,że było to bardziej logiczne…
Nie lubię , kiedy się zmienia moje teksty (bardzo nieliczne),ale też nie lubię się kłócić.
Tyle, że ja WIEM ,co chciałem powiedzieć.
Pozdrawiam
Krzysztof
Krzysiu,
ja się czepiałem Redaktora nie Twojego tekstu (fajnego):-)
pozdrowionka
Kolejny debiut, super :) A takiego tuningowanego fajerdensa bym spróbował, bo sam mi przestał podchodzić…recenzja na dniach (tym razem na pewno!)
Spróbuj , jest zaje…teraz będę mieszał.
I ciekawe jakże by SGFD smakował z PUF.
University Fire Irish Dance.
A może JUWENALIA? :)
Pozdrawiam
Krzysztof
Witam wszystkich!
Wczoraj zarejestrowałem się na forum i nie jestem pewien czy mój post jest we właściwym miejscu, jeśli nie, to proszę o przeniesienie bądź usunięcie. Moja przygoda z fajką zaczęła się trzy miesiące temu, przez ostatnie piętnaście lat z powodów zdrowotnych trwałem w abstynencji tytoniowej, wcześniej paliłem papierosy. Stwierdziłem że coś się człowiekowi w życiu należy i pomyślałem o fajce. Żona w ramach urodzin sprezentowała mi gruszkę „ Big Horn” z pracowni Mr. Broga oraz paczkę amphory. Nie ukrywam że początki były straszne i fajka na jakiś czas poszła w odstawkę. Z pomocą przyszedł jednak ten portal ( za co serdecznie wszystkim dziękuję ) i po kilkunastu próbach, zacząłem odczuwać coraz większą przyjemność z palenia. Największym problemem jest znalezienie odpowiedniego tytoniu, szkoda że producenci nie sprzedają mini opakowań, tak na trzy-cztery fajeczki, żeby można wybrać coś konkretnego i nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Zdaję sobie sprawę że w mojej fajce nie znajdę być może pełni smaku ale na razie musi wystarczyć. Mam pytanie do szanownej braci fajczarskiej : czy ktoś może próbował tytoniu od Mac Barena z serii 7 Seas Gold Blend ? Nie znalazłem nigdzie jego recenzji a przyznam że wyjątkowo mi posmakował. Będę wdzięczny za jakieś wskazówki odnośnie pokrewnych tytoni o niewielkiej mocy, dobrym room note (niepaląca żona) i przyjemnym aromacie dla początkującego fajczarza.
Pozdrawiam!
Paweł.
Hm, w dziale „po jednej próbce” znajdziesz recenzję kolegi JSG na temat tego tytoniu – zastrzegam, że jest niezbyt pochlebna.
Poszukaj także na forum FMS, tam o ile pamiętam też jest kilka opinii.
Dobry aromat – dla mnie zawsze i wszędzie Samuel Gawith Grousemoor Mixture. Po pierwsze, dlatego, że smaczny, po drugie dlatego, że bardzo przyzwoity jakościowo jak większość produkcji SG. Więcej nie polecę, bo nie jestem specjalistą od aromatów. Poczytaj recenzje Jacka (jalensa), on eksplorował temat z większym upodobaniem i na pewno ma w tej materii znacznie większe rozeznanie.
Dzięki za podpowiedź, spieszę na poszukiwania…
nie recenzje- po jednej próbce to nie recenzje- ale w komentarzach jest kilka cennych uwag kolegów.
Druga rzecz- Pawle jeśli Tobie smakuje to po co czytać recenzje? Co cię one obchodzą?
Grousemoor jest tak dobrym aromatem że ja to go w ogóle nie rozpatruje w kategoriach aromatów. Otuż kategoria aromaty to dla mnie to co zawiera czarny tytoń ser. Cavendisha a przepiórcze bagno to perfumowana wirginia dojrzewająca pod postacią plug (nie wiem czy ta dostępna u nas mikstura również)
Chciałeś powiedzieć – Pardwowe Wrzosowisko ;)
Jedno i drugie kurowate, ale gatunki jednak różne. A i to tofrowisko/wrzosowisko może tu oznaczać – i zapewne oznacza, biorąc pod uwagę zdobiącą puszkę grafikę – teren polowań na rzeczone pardwy. Czepiam się, ale ja przyrodniczo jestem tak czepliwy, jak ty odnośnie nomenklatury renowacyjno-konserwatorskiej ;)
Z całym szacunkiem dla doświadczonych fajczarzy, wasze recenzje obchodzą mnie bardzo Jestem dopiero na początku drogi i nie mam Waszego bagażu doświadczeń z rozmaitymi tytoniami, toteż skala porównawcza właściwie u mnie nie istnieje. Zasmakował mi tytoń który pewnie za darmo nie wszedłby do Waszych fajek, podobnie jak na początku lat dziewięćdziesiątych fascynowało mnie brzmienie zestawu akustycznego firmy Technics. Dzięki rozmaitym testom na sprzęcie bardziej zaawansowanych melomanów dzisiaj mam do niego podobne nastawienie jak Ty do Mac Barena i myślę że to właściwa droga do rozwoju. Pewnie wielu z wieloletnich palaczy fajki zaczynało od podobnych wynalazków a dzisiaj, dzięki szerokiej dostępności wielu tytoni, fajek i informacji (Internet) oraz doskonalenia techniki palenia, doszli do momentu gdy ich bagaż doświadczeń umożliwia wydanie miarodajnej opinii. Z moich tytoniowych początków pamiętam tylko Bosmana i bodajże Przedni oraz Amphorę w Pewexie. Nic dziwnego że po paru próbach palenia w.wymienionych fajka wylądowała w głębokiej szufladzie i przez następne lata trułem się papierochami. Mam nadzieję że między innymi za sprawą tego portalu i jego użytkowników, po jakimś czasie osiągnę pełną satysfakcję z palenia fajki i dojdę do naprawdę dobrych tytoni.
Pozdrawiam!
Paweł.
Ja jak zaczynałem (a właściwie to cały czas zaczynam) swoją przygodę z fajką to kupiłem sobie Balkan Flake’a od S.G. Wątpię żeby któryś z doświadczonych fajczarzy poleciłby mi ten tytoń na „ten pierwszy” co nie zmienia faktu, że smakował mi bardzo. Więc czy niepochlebna opinia o danym tytoniu zmieni odczucia Pańskich kubków smakowych? Czy po prostu chodzi o to żeby doświadczeni fajczarze polecili Panu dobrej jakości tytoń? Ja ze swojej strony powiem tak : czytać, słuchać, podpatrywać owszem można a nawet trzeba ale to NASZA fajka, NASZE kubki smakowe i NASZA przyjemność…
Pozdrawiam
Kamil
Naprawdę nie masz się Waść czym przejmować. Na początku swej drogi uważałem Alsbo za największy wynalazek ludzkości. Ale z biegiem czasu miły Pan z zaprzyjaźnionej trafiki namówił mnie na coś innego i tak powoli doszedłem do MB HH V Syrian, Cube, LE8 (dzięki za podpowiedź jalens).
Dziś na pewno też mam inne smaki i Tobie też pewnie się zmienią.
Chociaż dalej uważam siebie za „neonka” w dziedzinie fajki to dam Tobie jedną radę, zawsze poszukuj swego tytoniowego graala.
Samuel Gawith Grousemoor Mixture już zamówione a na przyszły miesiąc może jakiś przyzwoity wrzosiec typu Savinelli Capitol nr664,fajeczka niedroga a pewnie dużo lepsza on posiadanej obecnie gruszki.Dziękuję za wszystkie rady, przepraszam za umieszczenie tego posta w niewłaściwym miejscu i pozdrawiam!
Paweł.
A propos tej Louisiany – jaka ona jest? Bliżej do St James Flake czy Marlin Flake?
Moim zdaniem – bliżej do St. James – ale lepsza , pikantna bardziej i zapach – niech się Flaki Św.Jakuba chowają…
Czyli bardziej pikanteria, niż słodycz va?
Prawdopodobnie jestem, upośledzony…czuję w wirginii różne smaczki i dymki ,ale nigdy nie czułem słodyczy , co najwyżej łagodność , dym jest dla mnie obfity , lub skąpy , nigdy „puszysty” , a tym bardziej „kremowy”.
Ale przepraszam za dygresję…to jest raczej wytrawne , mocnawe , ale nie walące z nóg.
Ot , taki”tygrys ukryty w kwiatach” – jak mawiają Chińczycy…
Pozdrawiam
Krzysztof
A to ciekawe, że nie czujesz słodyczy Va. Swoją drogą – mam ciekawy defekt – otóż nie rozróżniam odcieni. Mam agnozję odcieni. Widzę podstawowe kolory oraz ich mieszanki, natomiast nie potrafię zobaczyć różnicy w nasyceniu. Nawet jeśli przede mną postawić dwa różne odcienie czerwonego – będę widział to jako jeden czerwony.
Hmm…mój smak zdaje się jest dość wysublimowany , ale jeśli chodzi o faję , to chyba brak mi dostatecznego doświadczenia.
W końcu palę fajkę – z długą przerwą – niecałe sześć lat…
Sądzę, że to nie chodzi o to, że MUSISZ coś wyczuć, coś konkretnego. Przecież każdy ma różne smaki, tak jak u mnie z tymi kolorami. Nie mówię, że masz agnozję smaku (agnozję słodyczy, hehe), ale zagadnienie jest ciekawe, jak się różnią nasze zmysły.
I dzięki tym różnicom życie jest ciekawsze , bo widziane tyloma parami oczu , ilu nas jest na tym świecie.
To fajne , ale są rożne Euromatołki , które próbują nas zunifikować…nie dajmy się…