Kilka słów wstępu:
„Powiedzenie Słowo się rzekło, kobyłka (kobyła) u płota (u płotu) dotyczy pewnej historii opisanej w facecji (inaczej: krótkim utworze epickim) o królu Janie III Sobieskim w XVII w. przez Wacława Potockiego w wierszu „Mazur z kobyłą” w zbiorze „Lovialitates albo żarty i fraszki rozmaite”. Było tak (powołuję się na Legendy i podania polskie Mariana Orłonia i Jana Tyszkiewicza (Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1986, s. 72-73):
Jakub Zaleski, szlachcic spod Łukowa, po śmierci brata postanowił ubiegać się o urząd wójta. W tym celu udał się konno do stolicy, żeby prośbę osobiście królowi przedstawić. Po drodze imć Zaleski zatrzymał się w zajeździe, by się nieco posilić i wypocząć przed dalszą podróżą. W karczmie było gwarno, gdyż ważny jegomość z dworem wstąpił tam, wracając z polowania. Szlachcic Jakub usiadł przy stoliku obok nieznajomych, zamówił garniec miodu, a kiedy mu się humor poprawił, począł się chełpić, że do samego króla jedzie, żeby wójtostwo dla siebie wyprosić.
– Nie opuszczę królewskich progów, zanim godności jakiejś znaczniejszej dla siebie nie zyskam – zapalał się, w miarę jak miód coraz bardziej szumiał mu w głowie. – Nie po to tyle wiorst przemierzam, by z pustymi rękami do Łukowa wracać.
Pan, świtą liczną otoczony, wysłuchał owych słów, wąsa sumiastego podkręcając, a potem rzekł:
– Co innego prośby wysłuchać, a co innego ją spełnić. Nawet król wszystkich próśb spełnić nie może. Jeśli dwóch o ten sam urząd zabiega, jednemu musi odmówić. Co zatem, waszmość, uczynisz, gdy król ci urzędu nie da?
– Co? – zerwał się znad garnca z miodem imć Jakub Zaleski. – Niech wówczas moją kobyłkę w ogon pocałuje. Niech choć ona zaszczytu dostąpi, jeślim urzędu niegodzien. Gdy król jegomość pozwoli, to ją przed sam tron przyprowadzę – oświadczył chełpliwy szlachcic, budząc ogólną wesołość zebranych.
Kiedy za kilka dni Jakub Zaleski stanął przed królewskim majestatem, zaniemówił: oto miał przed sobą owego wielmożę z zajazdu, przed którym się chełpił, że wójtostwo otrzymać musi, a jeśli król mu łaski odmówi, wtedy ma jego kobyłkę w ogon pocałować.
Jan III Sobieski natychmiast poznał pana Jakuba: – Prośby swojej nie musisz mi, waszmość, przedstawiać, boć już o niej w zajeździe mówiłeś. Tylko co będzie, jeśli jej nie spełnię?
– „Raz kozie śmierć!” – pomyślał szlachcic spod Łukowa. Otrząsnął się z lęku, a dojrzawszy w królewskich oczach wesołe ogniki, wypalił: – Słowo się rzekło, Wasza Królewska Mość. Kobyłka u płota.
Król zaś odparł:
– Jeśli ktoś nie zapiera się swoich słów, choć mogłoby go to nawet na królewski gniew narazić, nie sprzeniewierzy się też słowu, że swoje obowiązki godnie pełnić będzie. Zostaniesz wójtem!
W ten oto sposób szlachcic spod Łukowa został wójtem, a jego powiedzenie Słowo się rzekło, kobyłka (kobyła) u płota (płotu) przeszło do historii, nabierając po drodze znaczenia przenośnego. Dziś mówimy tak, kiedy dajemy do zrozumienia, że po prostu należy dotrzymywać raz danej obietnicy…
MACIEJ MALINOWSKI
mlkinsow@angora.com.pl
www.obcyjezykpolski.interia.pl”
A do kompletu kilka zdjęć „rzetelnie poukładanych nikomu niepotrzebnych narzędzi i materiałów”.
Dziękuję za wizytę i pozdrawiam:)
Na co dzień i w trakcie zmagań bywa różnie. Ale lubię sięgnąć i mieć a nie szukać i tracić niepotrzebnie cenny czas. Pozdrawiam.
Jakby to tak delikatnie… wzbudziłeś we mnie czystą, niczym nie zmąconą zawiść ;)
Warsztat fajny, nie da się zaprzeczyć. Ja z kolei jak bym miał taki ordnung w narzędziach nic bym nie potrafił znaleźć…. ale fajnie urządzone.
Podzielam słowa Wojtka. Ile już razy sprzątałem. I … kilka chwil zajmuje mi przywrócenie stanu pierwotnego;
Poowoli zarzucam ten nierówny sport; bo sprzątam godzinami – bałaganie w kilka chwil.
Pozazdrościć warsztatu, choć jak pierwszy raz spojrzałem, to chyba wolę swój metr kwadratowy i wiertarkę… :)
Ajajaj…Chętnie bym coś takiego sobie urządził, gdybym tylko miał gdzie… Zazdroszczę :) Przy okazji – mam nadzieję, że się dzisiaj zobaczymy :)
Postaram się dotrzeć z kilkoma nowościami. Do zobaczenia.
Anegdotka pyszna. Warsztat elegancki. Co prawda na zdjęciu nr 1 byłem w pierwszym momencie przekonany, że masz jakoś dziwnie nisko powieszony worek bokserski. Co świadczy o tym, że każdy ma swoje zboczenia ;)
A porządek godny podziwu, zaiste. Przyjemnie popatrzeć.