Jaki tytoń jest dobry?
Jaki tytoń na początek?!!
Co polecacie dla początkującego?
Szukam pięknie pachnącego tytoniu, czyniącego mnie, mimo błędnego spojrzenia onanisty, tysiąca pryszczy, brudnych zębów i paznokci, obiektem pożądania wszystkich pań-łań w lokalu.
Brzmi znajomo?
Wiele takich pytań pojawia się na forum. O tym, czy pojawiać się powinny, czy też przed ich zadaniem, każdy czytelnik powinien samodzielnie przejrzeć zawartość strony, nie chcę dyskutować. Chciałbym za to pomóc nowym użytkownikom a starszym oszczędzić frustracji wynikającej z odpisywania wciąż na te same pytania. Ostatnimi czasy, chętnych by zaczynać przygodę z fajką jest mniej. Wystarczy jednak kolejny film z palidełkiem w tle, a znów posypią się pytania o to, czym nabić churchwardena za 30zł.
Artykuł ten ma być niejako kompendium tytoni dla początkujących. Odpowiedzią na pytanie zadane we wstępie. Tak, by, gdy ponownie się takie pojawią, można było jedynie wskazać niniejszy tekst.
Uważny czytelnik Fajka.netu zauważy że nie ma tu nic odkrywczego. Jest to prawda. Powtarzam jedynie, zbieram i streszczam prawdy już dawno zapisane. Mam nadzieję że taka streszczona forma zachęci nowicjuszy do samodzielnych poszukiwań i lektury lepszych, bogatszych w szczegóły tekstów, jakich tu nie brak.
Inspiracją do pisania poradnika były słowa jednego z kolegów, nie pamiętam niestety twarzy ani imienia, wypowiedziane na marcowym spotkaniu, zamierza on napisać poradnik traktujący o wyborze pierwszej fajki. Pomysł zacny, pomyślałem. Na fajkach się zupełnie nie znam, ale o tytoniu mogę coś skrobnąć, w końcu swój smak mam.
Szanowny Nowicjuszu
Palenie fajki jest szalenie prostą i dającą radość czynnością, jednocześnie jednak, jest o wiele bardziej skomplikowaną niż palenie choćby papierosów. By fajczarstwo dawało przyjemność, niezbędne jest nabycie choćby minimalnej wiedzy o obsłudze i naturze fajki. Dlatego na początku zamieszczam kilka prawd, żebyś nie musiał, jak wielu innych, dochodzić do nich z poparzonym językiem, wykrzywioną twarzą i portfelem szczuplejszym o kilkadziesiąt złotych.
-Fajka to nie szisza i nie papieros. Nie jest tez cygarem w drewnianym opakowaniu. Nie wystarczy miarowo zasysać powietrze. Licz się z tym, że początkowo palenie będzie sprawiało pewną trudność. Fajka będzie gasła, przegrzewała się, tytoń gorzkniał. Jednym słowem: nie licz od razu na cuda. Rozpalając fajkę nie staniesz się Gandalfem, wypuszczającym smoki z dymu. Właściwie to nigdy się nim nie staniesz, na okultystyczne moce również nie licz.
-Tytoń o smaku wiśni/rumu/czekolady nie będzie smakował jak wiśnia/rum/czekolada w dymie. Powtórzę, to nie szisza. Fajczarze z większym doświadczeniem wyczuwają w czystej wirginii posmaki jabłek/cytrusów, słodu itd. ale są to jedynie posmaki, subtelnie nuty. Przede wszystkim, będziesz po prostu czuł palony tytoń (zazwyczaj o wiele lepszy niż w papierosach, ale jednak tytoń)
-Fajka wymaga czasu. Nabicia, palenia, wyczyszczenia. Jeśli fajką chcesz przyhipsterzyć na 10 minutowej przerwie w pracy, to nie polecam, tak jak i palenia na wietrze.
-Fajka wymaga ambarasu. Czas to jedno, ale zdaj sobie sprawę że musisz nosić przy sobie saszetkę z wyciorami, tytoniem, filtrami itd. Nie możesz sobie pozwolić na zostawienie fajki dłuższy czas nieczyszczonej, bo zaśmiardnie. Inaczej mówiąc, jest z fajką trochę zachodu. Inaczej niż z papierosem, po spaleniu którego, wyrzucasz go i się nim nie martwisz.
– Jeśli nadal Cię nie zniechęciłem, to mam nadzieję że odrobina lektury również tego nie zrobi. Przed pierwszymi zakupami powinieneś przeczytać i wziąć sobie do serca te artykuły:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/podstawy/tytoniowa-typologia/
A z czasem także inne artykuły z tej serii.
Przypuśćmy że przez wszystko przebrnąłeś, nadal pełen ochoty na fajczenie. Przypuśćmy że masz już fajkę, zapałki, ubijak z babcinej łyżki, bujany fotel i kapelusz czarodzieja. Logujesz się więc na Fajka.net i już masz napisać: Jaki tytoń polecacie na początek? Teraz nie musisz tego robić, w niniejszym artykule postaram się odpowiedzieć na Twoje pytanie.
Kilka ustaleń
-Tekst ten piszę na podstawie własnych, subiektywnych, siłą rzeczy, opinii. Wyłącznie o tytoniach które paliłem. Nie miej do mnie pretensji, jeśli ziele przeze mnie wychwalane, tobie nie będzie smakować. Każdy ma swój gust. Nie sugeruj się więc jedynie moim tekstem.
-Znajdziesz tu jedynie wypunktowanie produktów mogących spełniać wymagania początkujących. Nie było moim celem pisanie recenzji każdego z opisywanych tu tytoni, gdyż w ogromnej większości zostało to już zrobione przez użytkowników Fajkanetu. Jeśli, szanowny nowicjuszu, któryś z tytoni Cię zainteresuje, wpisz jego nazwę w portalową wyszukiwarkę i przeczytaj recenzję o wiele bardziej szczegółową od moich krótkich impresji. Warto też czytać komentarze.
-Tytoni fajkowych na polskim rynku nadal jest stosunkowo wiele. A przynajmniej wystarczająco dużo, by zdezorientować kogoś nieobytego. Zastanawiając się, jakimi kryteriami kierować się przy wyborze opisanych tu tytoni, przejrzałem pytania i posty na ten temat i zauważyłem, że najistotniejsze dla początkujących są:
-Aromat. Wiadomo, ma ładnie pachnieć, smakować jak ambrozja i wabić białogłowy. Opiszę aromaty, z dwoma wyjątkami, wychodząc z założenia, że poszukujący naturalnych tytoni, są już nieco bardziej skonkretyzowani i dadzą radę sami znaleźć informacje których potrzebują.
-Cena. Większość początkujących chce wydać jak najmniej. Skupię się więc na tytoniach do 40zł.
– Łatwość nabicia i palenia.
-Niewielka zawartość nikotyny.
Do rzeczy! Oto i wytypowane prze mnie tytonie:
–AMPHORA FULL AROMA I RICH AROMA (ZIELONA)
Fajczarze z większym stażem twierdzą że kiedyś Amphora była o niebo lepsza. Zapewne mają rację. Osobiście uważam że i dziś ten tytoń nie należy do najgorszych (w tej cenie) Pali się dobrze, nie lepi, nie częstuje nadmiernie kondensatem, nie zostawia koreczka na dnie komina. Full aroma to smak okołowaniliowy/słodki/ciastkowy, w jej zielonej siostrze, prócz słodyczy, można wyczuć nuty orzechowe. Otoczenie będzie zadowolone z zapachu dymu, jeśli nie katować go nim zbyt długo.
CAPTAIN BLACK AMERICAN
Słodki i ciężki aromat o smaku stu słodkich i ciężkich rzeczy. Smak jest słodki. Spalanie dość poprawne. Jeśli lubisz słodycze i słodzony cukier z ciastkami i kremówkami polanymi miodem z cukrem, to tytoń dla Ciebie. Należy zaznaczyć, że bardziej niż w przypadku Amphory, jest on wrażliwy na przegrzanie, jeśli będziesz palił zbyt szybko, smak stanie się gorzki i palący.
Mac Baren Mixture Scottish i Mac Baren Plumcake
Dobre jakościowo tytonie z tradycją. Bez nachalnej, przesłodzonej aromatyzacji. Dość drobne cięcie ułatwia nabijanie. Mixture to ziele o posmaku miodowym, w Plumcake zaś, da się wyczuć rum. Tytonie te nie pachną jak aromat, otoczenie odczuje bardziej klasyczny, tytoniowy zapach, ten jednak także może się podobać. Jedynym problemem dla początkującego może być wymóg wolnego palenia. Obie mieszanki są bardzo wrażliwe na przegrzanie. Należy palić spokojnie, nie pozwolić się fajce nagrzać, inaczej smakowity dym stanie się wyjątkowo nieprzyjemny.
THE MALTHOUSE: FOUNDER’S RESERVE
Ziele teoretycznie o smaku whisky. A więc lekko słodkawe słody, nienachalny aromat. Dobrze się pali. Jest bardziej odporny na gorąco niż Mac Bareny. Smakowych fajerwerków, moim zdaniem, nie dostarcza ale jest to solidny, łatwy w obsłudze średniak za niewielką cenę. A są także na portalu jego entuzjaści.
BELLINI TORINO
Tytoń bardzo odmienny od wszystkich powyżej opisanych. Pachnie jak owocowy susz, jak kwiaty, jak cytrusy w pierwszym stadium rozkładu, jak kwiaty geranium. Co zaskakujące, smakuje jak pachnie.
Znakomity, dość złożony aromat o oryginalnym kwaśnym, owocowym smaku. Należy palić ostrożnie, jeśli przegrzać Belliniego słodycz i kwaski zmieniają się w przypalony aspartam. Jest to jeden z ulubionych tytoni śp. Jalensa, ojca założyciela Fajka.net, Polecam przeczytać recenzję: http://www.fajka.net.pl/rec_tytoniu/planta/bellini-torino/
AROMATY Z WYŻSZEJ PÓŁKI
Czy zamiast 35zł warto wydać 60 na tytoń, jeśli nie wiesz nawet czy wiążesz się z fajką na dłużej?
Warto!
Po pierwsze, jeśli taki tytoń Ci nie posmakuje, łatwo go odsprzedasz/wymienisz, choćby na tym portalu.
Po drugie, jeśli fajka ma Ci dawać radość, być przyrządem kontemplacyjnym, jeśli palisz ją w odświętnie, to warto by była nabita tym co najlepsze. Tym bardziej że różnica w cenie, przy jednorazowym zakupie nie jest aż tak zatrważająca. A w smaku i jakości owszem.
Za 60zł można już kupić bardzo wiele dobrych aromatów, ja jednak ograniczę się do tych trzech, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
GAWITH HOGGARTH ULTIMUM I AMERICAN DELIGHT
Są to dwa tytonie jednej marki. W momencie pisania tego tekstu, w Polsce nie można ich nabyć (przyp.red.: zaczynają się ponownie pojawiać w trafikach), mam jednak nadzieję że jest to niedogodność chwilowa. Opisuję je razem ponieważ są do siebie bardzo podobne, a przynajmniej tak podpowiada mi ułomna pamięć.
Zacznę od spraw technicznych, drobne cięcie ułatwia nabijanie, tytoń jest niemal samoobsługowy, pali się bez jakichkolwiek problemów, odporny na przegrzewanie (do pewnego stopnia oczywiście)
Smak opisać trudno. Każdy czuje co innego, to jakby przedziwny mix kwiatów, perfum, czekolady, wiśni, alkoholi i ziół. Brzmi może dziwnie ale smakuje znakomicie. Tytoń jest bardzo słodki ale nie jest to słodycz tępa, paraliżująca język a raczej wykwintna i wielopoziomowa. Nie muszę wspominać o tym, że aromat wydobywający się z fajki, gdy ziele to spalamy, jest bardzo przyjemny. Gorąco polecam. Jeśli nie posmakuje, proszę się odzywać, prawdopodobnie wymienię.
GAWITH HOGGARTH ENNERDALE
To tytoń z tradycją i charakterem. Pachnie tysiącem wykwintnych, luksusowych rzeczy. Zioła, kwiaty, dobre, staroświeckie perfumy, świąteczny piernik z rodzynkami. Smakuje jak pachnie, czyli przedziwnie. Otoczenie weźmie Cię za angielskiego lorda a niewiasty będą błagać o Twe spojrzenie.
Ennerdale różni się w wielu względach od wyżej opisywanych braci. Jest to flake, a więc trzeba go samodzielnie rozdrobnić i podsuszyć przed paleniem, co raczej nie jest dużym problemem.
Problemem może być moc, która jest dość konkretna, nieprzyzwyczajonego do nikotyny śmiałka tytoń ten może zmęczyć. Przegrzany nie traci szybko smaku ale staje się dość gryzący. Rozpalić go również trudniej, ale gdy się to uda, płonie sam, dając niesamowity, pełen oniryzmu i świątecznej magii smak i aromat.
TYTONIE NATURALNE
W cenie do 40zł ciężko znaleźć dobry, nieamortyzowany tytoń. W cenie do 60zł jest ich zdecydowanie więcej niż chciałbym w niniejszym tekście opisywać. Dlatego wspomnę jedynie o dwóch tytoniach, tanich, naturalnych i dobrych. Tak się składa że są to mieszanki z latakią.
STANISLAW BALKAN LATAKIA I STANISLAW LONDON MIXTURE
Odnoszę wrażenie, że wokół latakii narosło wiele mitów; że nie jest dla początkujących, że smak może szokować, że to wyższe wtajemniczenie, ipsissimus fajkowego świata. Nic z tych rzeczy.
Oba opisywane tytonie, ze względu na swój naturalny charakter i spory dodatek wspomnianej latakii są radykalnie inne od opisywanych wyżej aromatów. Nie ma tu pralinek, ciasteczek, czekoladek, wisienek itd. Jest aromat starej, drewnianej cerkwi, kadzidła, mchu, grzybów, mgły pełznącej rankiem przez torfowiska. Nie ma amerykańskiego Santa Clausa z fajką i coca-colą. Jest bieszczadzki dziad, mędrzec samotnik, guślarz i szaman. Smak latakii można opisać wyłącznie za pomocą skojarzeń. Znakomicie komponuje się on z napojami mlecznymi, zabieloną solidnie kawą, bawarką, masalą czaj i podobnymi.
Oba tytonie są bezobsługowe, spalają się niemal same. Oba dają wielkie kłęby dymu, mają niewiele nikotyny, palą się chłodno. Balkan to wyłącznie latakia i wirginia, w Londonie dołożono jeszcze orientale i smakuje on bardziej ziołowo.
Opinie otoczenia o zapachu mieszanek latakiowych są różne, podobno przeważają negatywne. Ja się z nimi nie spotkałem. Palona latakia pachnie kadzidłem, trochę serem i bagnem, wszystkie te rzeczy miło mi się kojarzą. Zauważyłem też że większości kobiet przedziwnych, tzn. artystek, poetek, czarnych dusz i innego rodzaju femme fatale, o wiele bardziej podoba się i wydaje intrygujący zapach latakii niż tanich fajkowych słodyczy.
Tyle jeśli chodzi o polecane przeze mnie tytonie. Na koniec załączam jeszcze link do tekstu opisującego, w bardzo prosty sposób, jak właściwie palić i nabijać tytoń, ze szczególnym wskazaniem na aromaty:
Zdaję sobie sprawę, że tytoni wartych polecenia jest zapewne więcej. Nie paliłem na przykład żadnych aromatów spod szyldu Stanislawa, ani też serii 4 żywiołów. Nie próbowałem Stanwella, a wiem że niektórzy bardzo go cenią. Z nowości Amphory próbowałem tylko zielonej. Dlatego mam wielką prośbę do doświadczonych kolegów by korzystając z komentarzy pomogli mi ten poradnik uzupełnić. Wypowiedzieli się w sprawie tu opisanych i dodali własne tytonie.
Mam nadzieję że ten tekst pomoże początkującym w wyborze tytoniu dla siebie, w odnalezieniu jednej więcej przyjemności w życiu.
Smacznego dymka!
Bardzo dobry tekst. Dziękuję za poświęcenie czasu i zebranie tego wszystkiego w jednym miejscu. Myślę, że komentarze jeszcze bardziej rozbudują myśl autora.
Od siebie mogę dodać, że Mac Baren Virginia No.1 mógłby się teoretycznie wpisać w „naturalny” do 40zł.
Powyżej, jak wspomniał autor, jest znacznie łatwiej, a pierwszy z brzegu nasuwa się Samuel Gawith Full Virginia Flake, czy Best Brown Flake tegoż. Podobnie Gawith Hoggarth Broken Scotch Cake, czy Solani Silver Flake (choć ten sprzedawany jest w puszkach stugramowych, więc cena przekracza 100zł. Niemniej, za 50 gramów nadal wychodzi poniżej wspomnianych 60 złotych.
Jeśli chodzi o mieszanki angielskie, spotkałem się kulkukrotnie z Presbyterian Mixture, którego cena oscyluje w okolicach 40 złotych.
Virginia No.1 to moim zdaniem jeden z trudniejszych w paleniu tytoni. Mi przynajmniej rzadko udaje się z nim dobra sesja bo potwornie się grzeje. Dlatego nie polecałbym go na początek, w sumie nadaje się jedynie do mieszanek.
O, jeden z moich ulubionych tytoni – z tych nieco tańszych. Nie używam go do mieszanek, palę sam. Ale często spotykam się z opinią, że virginia pali i piecze. Mnie jakoś nie bardzo.
Świetny tekst, Ajt.
Co do „mitów” wokół latakii – to nie mity, ten tytoń jest tak jak napisałeś – po prostu zupełnie inny niż wszystkie inne. I właśnie w tej jego”inności” nawet początkujący fajkarz może się zakochać, lub ją od pierwszej fajki na zawsze znienawidzić. Wspomniane tanie tytonie Stanislawa (Balkan Latakia, London Mixture) są jednak dość ostre i trochę siermiężne w porównaniu do bardziej wyrafinowanych mieszanek. Ktoś kto nie jest przyzwyczajony do latakiowych smaczków, może być więc rozczarowany ich aromatem. Na początek polecałbym więc coś bardziej gładkiego, np. SG Skiff Mixture lub nieco mocniej latakiowego SG Squadron Leader’a. Moim ulubionym tytoniem tego typu jest jednak SG Commonwealth – zawierający 50% tego wędzonego specyfiku – chociaż, Balkan Latakią od Stanisława z pewnością też nigdy nie pogardzę.
Wracając jednak do najbardziej pożądanych przez adeptów fajczarstwa tytoni, czyli aromatów – warto chyba ich „ostrzec”, że istnieją też takie, które mogą wzbudzić podobne rozterki jak latakie. Jednym z nich jest SG Grousemoor . Jest to coś zupełnie innego niż powszechnie znane przesłodzone „duńczyki” i swoim nietypowym (lub raczej bardzo typowym, a wręcz tradycyjnym) aromatem może odrobinę zaskoczyć. I tak jak w przypadku latakii – można ten tytoń tylko uwielbiać, lub nienawidzić.
Ponieważ został już wcześniej wymieniony i zgrabnie opisany naprawdę doskonały GH Ultimum, właściwie w kwestii aromatów nie wiele mam do powiedzenia. Oczywiście, polecam GH Palace Gate który jest naprawdę słodkim a jednocześnie zupełnie nienachalnym, a przy tym nieco nietypowym, aromatem. Z typowych duńskich ciężkich „pachnideł”, które zapewne trafią w oczekiwania początkujących fajczarzy i pozwolą im zostać „obiektem pożądania wszystkich pań-łań w lokalu” wspomnę jeszcze o błąkających się niekiedy po trafikach czarnych puszkach sygnowanych przez Poul’a Winslow’a. Paliłem co prawda z tej serii tylko mieszankę No.3 ale podejrzewam, że i inne „numerki” utrzymane są w dość podobnej konwencji. Ok. To może króciutka recenzja:
Poul Winslow – No. 3 100g
119zł / Aromat – Virginia, Black Cavendish /
produkcja: DK
aromat: likier, migdały, wanilia, śmietanka
cięcie: coarse cut
moc nikotyny[1/10]: co najmniej mocny średniak, jakieś 6-7.
Po otwarciu puszki, ładne nieregularne skrawki cavendish’a z przewagą jasnych i dużych kawałków liści virginii. Zapach z puszki bardzo ładny, mocny, wyczuwalne migdały z pod których przebija się tytoniowo-owocowy aromat uczciwej virginii. Wilgotność w sam raz do nabijania fajki. Pali się nieżle, ale ma silną tendencję do „podnoszenia” się żaru. Poprawnie rozpalony nie przygasa ale zbyt rozgrzany wydziela trochę kondensatu i może utworzyć na dnie komina korek. Daje się jednak dopali do suchego dna. Smak bardzo przyjemny, zbliżony do Ultimum ale chyba odrobinę ostrzejszy i bez orzechowych nut. Dominuje słodka wanilia z domieszka migdałowego i bliżej nieokreślonego owocowego aromatu. Wraz z wypalaniem fajki aromat stopniowo słabnie, ale nie zmienia swojego charakteru, wychodzi za to na wierzch bardzo przyjemny smak bazowej virginii. Moc nikotyny chyba znacznie większa niż w Ultimum połączona ze słodkością daje uczucie nasycenia. No3 nie wydziela zbyt obfitego dymu, za to jego zapach jest rewelacyjny – typowy wabik, ale z klasą.
I to by było tyle, o aromatach. Chociaż… Jest jeszcze jeden tani (22zł) aromacik o równie nieźle „wabiącym” zapachu – Paladin Black Cherry. Co prawda bazowy burley i virginia nie są w nim zbyt wybitne, ale za to wiśniowy mocny topping jest całkiem akceptowalny. Słowem, tytoń ten „nie jedzie tak chemią” jak większość innych wiśniowych aromatów i da się go nawet w miarę przyjemnie palić. Room note ma za to wręcz doskonały – mocny i słodki – czyli taki, jakiego wszyscy zwykle oczekują na początku swojej przygody z fajką.
Myślę, że warto jeszcze na koniec wspomnieć o tytoniach „pikantnych” zawierających domieszki perique. Jednym z moich ulubionych tego typu tytoni jest Robert McConell Red Virginia. Jest to tytoń łatwy, ze względu na cięcie dobrze się nabija i bezproblemowo spala. Za sprawą nieco inaczej przygotowanej virginii ma bardzo przyjemny, głęboki i „tytoniowy” smak, ale nie jest przy tym zbyt ciężki nawet dla początkującego fajczarza. Domieszka perique nadaje mu nieco pieprznego charakteru i pod koniec palenia zaczyna lekko szczypać w język. Z innych tego typu „pikantnych” tytoni z pewnością poleciłbym jeszcze Rattray’s Marlin Flake lub SG St. James Flake – jednak są to tytonie znacznie cięższe i ze względu na cięcie (flake) znacznie trudniejsze do okiełznania dla początkującego. Niemniej, to właśnie do odważnych świat należy, więc jeżeli tylko zaopatrzenie trafik nieco się poprawi (jestem optymistą), myślę, że warto kiedyś je sobie zakupić i spróbować.
Dziękuję za obszerne uzupełnienie tematu. Miałbyś może jakąś próbkę tego Winslowa? i Paladina? Mógłbym zaoferować niemal całą puszkę Palace Gate, mi niestety nie podszedł.
Co do latakiowych Stanislawów, ja zapamiętałem je jako dość gładkie. London smakował mi nawet bardziej niż Skiff i Squadron leader, ale wiem że zarówno Stanislawy jak i Gawithy mogą się bardzo różnić w zależności od danej partii.
Oj, z próbkami, to raczej ciężko będzie, bo aromatów nigdy nie leżakuję i jeżeli już jakiś dopadnę, to zazwyczaj szybko wypalam. Nie wiem jak jest teraz, ale coś mi się zdaje, że jeszcze na początku czerwca widziałem te tytonie w Sherlock’u w Al.Jerozolimskich – więc może „ustawa” ich jeszcze tak na dobre nie wymiotła i coś mają gdzieś zachomikowane… ;)
Stanislawy LM i BL już od dłuższego czasu są moimi tytoniami podstawowymi i jak przypuszczam, jeżeli ich poszczególne partie znacznie by się od siebie różniły, musiałbym to zauważyć. Według mnie, trzymają one jednak wciąż w miarę stały i bardzo przyzwoity poziom, a BL jest w tej klasie cenowej tytoniem niemal wręcz wybitnym. Różnią się jednak one bardzo od podobnych produktów Samuela, które w moim odczuciu są po prostu znacznie subtelniej skomponowane z najwyraźniej nieco wyższej jakości tytoni.
Mam gdzieś taką puszkę Winslowa – na pewno otworzę ją do końca roku więc postaram się pamiętać i dam znać.
Będę bardzo wdzięczny. Nie chciałbym kupować całej puszki w ciemno.
Nie wiem, czy słuszne i sensowne jest utrwalanie szkodliwego (w moim subiektywnym odczuciu) stereotypu początkującego fajczarza jako rozpoczynającego przygodę z fajką po taniości i z aromatem. Mam podejrzenie, że te tańsze aromaty są właśnie przyczyną tak dużej ilości porażek w początku całej zabawy, z uwagi na technikalia. Ale doceniam ilość pracy, którą włożyłeś w tekst. Fajnie, że coś się dzieje na portalu.
Po części masz rację. Tańsze, słabe aromaty są zapewne przyczyną fajkowych niepowodzeń. Ale wielu początkujących chce palić właśnie aromaty. Tekst napisałem po to by zamiast Alsbo czy Poniatowskiego wybierali np. Macbarena albo Amphorę.
Pośród nieprawdziwych, potocznych twierdzeń o paleniu fajki, prawdą jest akurat, że może ona pięknie pachnieć i być czymś radykalnie innym niż papieros czy cygaro.
Wielu, zwłaszcza na początek szuka po prostu tych wisienek i wanilii. I myślę że nie jest najlepszym rozwiązaniem mówienie im że jeśli chcą ,na prawdę, prawdziwie i prawilnie palić fajkę, to tylko z naturalnym tytoniem. Wątpię by ktokolwiek posłuchał, gdybym napisał że wszelkie słodkie, pachnące rzeczy na które tak się napalali są tytoniami drugiego sortu i wypada palić jedynie naturalne.
Fajczenie ma w końcu dawać przyjemność. Palenie aromatów, zarówno tych lepszych jak i gorszych(ale nie najgorszych) jest po prostu czymś innym niż spalanie naturalnych mieszanek. Nie nazywałby tego fajczeniem drugiej kategorii.
Znam pewnego fajczarza, który pali wyłącznie Alsbo Gold. Spala fajkę za fajką do szarego popiołu, od jednego zapalenia. Częstowałem go 2 letnim, scukrzonym SG Balkanem (najsmaczniejsza, jak dla mnie, latakia) i mu nie smakował. Taki gust. Nie ma w tym nic złego o ile wybór, nawet tego Alsbo, jest dokonywany świadomie, z pewnym rozeznaniem.
Najgorszym co może być, jest kupowanie pierwszego tytoniu po etykietce, albo za radą sprzedawcy, zazwyczaj nieobeznanego. Przed tym właśnie niniejszy tekst ma strzec.
A ja podkreślę wężykiem to, co być może umknie mniej uważnym czytaczom, a co jest kluczowe, gdy rozpoczyna się przygodę z fajką i nie ma się żadnych doświadczeń z tytoniem:
„Tytoń o smaku wiśni/rumu/czekolady nie będzie smakował jak wiśnia/rum/czekolada w dymie. (…) Przede wszystkim, będziesz po prostu czuł palony tytoń”.
I to jest moim zdaniem podstawowa prawda, którą trzeba mieć na uwadze będąc początkującym.
Dla mnie – kiedy zaczynałem i nie miałem kompletnie pojęcia o fajkach poza tym, że „pięknie pachnie i że bardzo bardzo chcę” – to było największe rozczarowanie. Trzeba się nastawić, że tytoń w trakcie palenia NIE SMAKUJE tak, jak obiecuje wydobywający się z puszki/koperty aromat. Koniec i kropka*.
Jak pisze ajt – wraz z doświadczeniem fajczarz zaczyna wyczuwać niuanse i nuty. Ale jednak tytoń to nie cukierek i jak kto pisze, że dany tytoń jest słodki – to wcale nie znaczy, że jest słodki. Albo inaczej: „słodkość” tytoniu to kompletnie inna kategoria, niż „słodkość” w powszechnym rozumieniu tego słowa.
* – no dobra, powiedzmy, że SG Grousemoor smakuje tak, jak pachnie. Ale to zupełnie odrębny rozdział wśród tytoni aromatycznych, a atrakcyjność jego zapachu nie jest dla wszystkich oczywista.
Kiedyś o tym popełniłem recenzję. Jest taki jeden, a może nawet dwa, a spośród tych co nie paliłem pewnie bardzo wiele co tak smakują jak pachną albo bardzo podobnie. Ale, nieważne, bo to nie są tytonie istotne albo raczej są to „manowce”. Kto chce w bagno leźć niechaj sam szuka drogi.
Ja jestem osobą która przez całe życie miga się przed wyzwaniami i wysiłku nie lubi, dlatego jak coś było „easy peasy” to się do tego przyssywałem całą mocą ssawczą.
Moim numerem 1 jest Mc Baren Navy Fl. Jest to dla mnie archetypiczna mixtura Va+BU + aromacik lekki. Taki skład, co prawda nigdy nie będzie do końca cool ale łatwość gwarantowana. Navy FL jest jest dlatego tylko przykładem . Takich tytoni na świecie jest trochę.
II miejsce to mixtury z Latakią nie wszystkie ale z zasady Va+Or w tym La daje palenie chłodne.
Witam szanowne grono.
Poszukuje aromatów o możliwie najłagodniejszym smaku i przyjemnym zapachu.
Nie chodzi mi przy tym o konkretny smak ani o zapach dymu który czuć z kilometra jak kadzidło z chińskiego marketu.
Smaki w zasadzie wszystkie oprócz słodkich wanilii, czekolad, wisienek, śliwek i innych cukierków dobrych dla tych którzy myślą że palenie fajki wyleczy ich z nadwagi nabytej w skutek opychania się słodyczami bo czekoladowy dym nie tuczy.
Szukam czegoś naprawdę delikatnego smakowo jak i delikatności w samym tytoniu, ale dobrze by było aby dym kolokwialnie ujmując pachniał przyjemnie, nie nachalnie, nie ciężko, i… nie jak Amphora bo mam już jej dosyć, bo u mnie w wiosce na zachodzie maja tylko Amphorę i jakieś czarne g..o, które na ognisko aby komary odganiać nawet średnio się nadaje.
Może ktoś coś zaproponuje
Ciężkie zadanie żeś Pan zadał. Pytanie czy szukasz tytoni aromatyzowanych, czy też naturalnych tytoni, które po prostu są aromatyczne? Bo w tej pierwszej kategorii ciężko coś wyhaczyć poza różne wariacje śliwek, czekolad, wiśni, wanilii i pochodnych.
Może z aromatów spróbuje Samuel Gawith Grousemoor, nie jest aromatyzowany „cukierkami”. Tytoń w nim czuć, choć aromat jest intensywny. Dla osób postronnych nie pachnie kadzidłem. Mimo, iż nie lubisz czekolad, to jednak spróbuj Gawith Hoggarth Bob’s Cho (czyli Bob’s Chocolate Flake), trochę w nim dymnej czekolady, trochę alkoholu, i przede wszystkim świetna baza tytoniowa. Choć palę głównie tytonie naturalne, to Bob jest tym tytoniem, który bym zabrał na bezludna wyspę, gdybym musiał zabrać tylko jeden blend.
– Samuel Gawith „Fire Dance Flake” – aromat owoców leśnych, czarna porzeczka (delikatny, nietypowy z dobrym tytoniem)
– Gawith Hoggarth „Ennerdale Flake” – aromat mydlany (głównie czujesz ty), filozoficzny, nietypowy.
– Samuel Gawith „Grousemoor” o którym już wspomniał Grimar – zapach angielskiej wody kolońskiej (elegancki, nietypowy, wyjątkowy)
Polecam te tytonie a rzeczywiście odkryjesz inną aromatyzację niż dotychczas.
Delikatny, nieowocowy. Kentucky Bird
Ale piszemy chyba o tych dostępnych w Polsce? ;)
A jakoś Szanowni nie wspomnieli o macbarenowskim Navy Flake – takim zacnym aromacie-nie aromacie, nie aromacie-aromacie.
Nad Wisłą jest z nim oczywiście kłopot, ale sezon urlopowy za pasem, wystarczy przekroczyć granice i już jest dostępny. W dobrej cenie (42 pln/74 kn) kupowałem ostatnio w Chorwacji w sieci Havana Cigar Shop. Samego tytoniu dobry opis tutaj: http://www.fajka.net.pl/rec_tytoniu/mac-baren-navy-flake/
Jeśli jesteśmy już przy rumie, to jest jeszcze Gawith Hoggarth Rum Flake (obecnie w Polsce sprzedawany jako R%M Flake). Tylko trzeba liczyć się z tym, że jest mocny.
To Wy palicie tytoń w fajce dla szpanu? Takie wrażenie można odnieść, po przeczytaniu początku tego artykułu… Ja przestałem go palić w bibułkach i przeszedłem na fajkę wyłącznie z następujących powodów:
1. W fajce nie wdycha się dymu z palonej bibułki i kleju potrzebnego do jej sklejenia czy wyprodukowania (te ryżowe czy lniane też mają jakieś spoiwo);
2. Jest to ogromna oszczędność czasu w stosunku do skręcania, a nawet nabijania gotowych tubek (gilz), nb. z syntetycznym, szkodliwym filtrem. Ogromna oszczędność czasu!
3. W przypadku tubek papierosowych i gotowych papierosów oprócz produktów spalania bibułki i kleju wciąga się do płuc jeszcze inną truciznę – tę pochodzącą z syntetycznych (plastikowych) filtrów! Filtry bawełniane są do kupienia wyłącznie osobno, dla skrętów robionych ręcznie bądź za pomocą rolera. W fajce mamy możliwość używania filtrów naturalnych, np. z pianki morskiej. Co prawda lufki „Denicotea” umożliwiają używanie naturalnych filtrów fajkowych (9 mm), a nawet tych bawełnianych, ale mają one niestety plastikowy ustnik (efekt globalnego zidiocenia), więc i tak są szkodliwe dla zdrowia.
4. Ogroma oszczędność pieniędzy. W przypadku tytoniu własnej produkcji (nb. bez chemii, perfum i innych trucizn) jest to oszczędność tak ogromna, że po kilku miesiącach palenia tytoniu w ten sposób stać nas na zdrową fajkę z nieplastikowym ustnikiem (w moim przypadku z bursztynu), za około 2 tysiące złotych. Tak…! :);
5. Palenie tytoniu w fajce jest dodatkowo mniej szkodliwe ze względu na mniejszą ilość spalanego tytoniu i możliwość oduczenia się każdorazowego zaciągania.
nb. to skrót od nota bene. Nie jest to błędny zapis np. – to tak na marginesie.
A jeżeli chodzi o tytoń dla początkujących fajczarzy, to tylko własnej produkcji, bez jakichkolwiek syntetycznych dodatków. A na razie, w oczekiwaniu na jego wytworzenie (suszenie i fermentacja zajmuje minimum kilka miesięcy), polecam tytoń „Nevada”. Jest to tytoń sprzedawany jako tzw. papierosowy, ale bije on na głowę każdy gotowy, produkowany współcześnie tytoń fajkowy. Prawie wszystkie, dostępne obecnie na światowym rynku, tytonie fajkowe zawierają tak ogromną ilość wszelkiego rodzaju chemii i innego paskudztwa, że ich sprzedaż powinna być już od dawna zabroniona. Nevada jest da początkujących tytoniem wręcz idealnym: jest bardzo mało perfumowany, zawiera relatywnie niewielką ilość chemikaliów i jest stosunkowo tani. Można się nim zaciągać bez uczucia duszenia i innych negatywnych skutków zupełnie tak, jakby paliło się dobrego papierosa czy cygaro. Jest to szczególnie istotne dla osób z wszelkiego rodzaju przypadłościami reumatycznymi (autoimunologicznymi), gdzie każdy miligram syntetycznych chemikalów może mieć bardzo negatywny wpływ na zdrowie! W Polsce jest takich osób kilka milionów. Nie ma lepszego (smaczniejszego, zdrowszego, tańszego) tytoniu na początek od Nevady.
„Niech żyje Nevada!”, żegnajcie tytonie GLP, GH, SG, C&D i inne świństwa. Oto w każdym kiosku jest wysuszona i pachnąca, papierosowa Nevada co was wybawi, ukoi nerwy i uleczy rany. Palcie na zdrowie. Nie pijcie wód zdrojowych. Lepszy tytoń Nevada.
Kolego @Fajki dziękuję, że po prawie 20 latach palenia tytoniu fajkowego i przetestowaniu setek mieszanek dowiedziałem się, że jednak Nevada to jest ten złoty Grall.
„złoty Graal” miało być
Pigpen, najwyraźniej Twój smak został już nieodwracalnie wypaczony przez te wszystkie paskudztwa które wymieniłeś. No cóż, każdemu zdarza się zbłądzić, więc współczuje Ci i życzę udanej terapii „Nevadą”…
PS.
Osobiście polecam szyszki sosnowe – raz, że tanio, a dwa – żaden aromat dostępny w handlu im nie dorównuje!
Dziękuję Ci kolego @Brudny Harry za cenne wskazówki. Nigdy nie jest za późno aby się nawrócić. Zastawiam się też nad sosnową fajką, tak aby aromat tytoniu od razu „łapał” posmak żywicy. Wykonam ją oczywiście sam, używając do tego noża z krzemienia lub obsydianu. Ustnik będzie z trzciny. Mam w planach przetestować także fajki jodłowe. Zastanawiam się też nad mieszkanką do palenia „botwinkowo-koperkową”, na bazie Nevady. Tak na czasie, coś ala chłodnik.
To jest jednak szczyt perwersji: kupić fajkę z bursztynowym ustnikiem za 2 tyś zł. i nabijać ją „Nevadą”. To trochę jakby pić denaturat ze złotych pucharów. Nic tylko RiGCz.
Guys, kompletnie nie doceniacie maestrii kol. Fajki.
Trolling is a art ;)
To są te niepokojące chwile, gdy nie wiesz czy to trolling, czy rzeczywistość.
Ja myślę, że to jest taki poziom, gdzie artysta tak bardzo poświęcił się sztuce, że stała się nim; nieodłączną częścią jego jestestwa; granice są umowne.
…still a trolling ;)
Jak rekomendował Nietzsche – uczynił ze swojego życia dzieło sztuki.
Panowie. jakby to był klasyczny trolling to bym nic nie napisał. Ale w tym przypadku to nawet przyjemnie jest skomentować :)
Tego nie znłem. Ja osobiście staram się nie popełniać błędów Nietzsche’go – staram się zawsze jednoznacznie i kllarownie wyrażać swoje myśli, tak aby nikt nigdy nie mógł ich przeinaczyć. W pośpiechu wychodzi mi to, widać, bardo słabo…
Słuchaj, może usiądź, bo przeczytasz teraz pewnie coś, co mogłoby zmienić twoje życie w horror. Otóż, uwaga: !PALENIE TYTONIU JEST SZKODLIWE DLA ZDROWIA! ………. .Tu trochę szczegółów (mimo że to tylko Wikipedia, która nie jest najlepszym przykładem, ale …): https://pl.wikipedia.org/wiki/Dym_tytoniowy
Witam ponownie.
Postanowiłem wybrać się do większej wioski wyszukawszy najpierw czy jest tam jakiś sensownie zaopatrzony sklep. Po zrobieniu 100km w jedną i 100 w drugą stronę, opłaciwszy to wizytą w centrum handlowym dokonaną przez małżonkę, wróciłem zaopatrzony w dwie paczuszki od GH czyli Kentucky NGT oraz Ultimatum.
Kentucky NGT jest ok, trochę dziwny ale dobry, Utimatum mnie zachwyciło, nie wiem czy tego szukałem ale po znajomości tylko z Amphorą jest pięknie.
Hmm. To trochę nas wprowadziłeś w błąd. Tu ludzie się silą, by wymyślić coś według twojego życzenia z 4 czerwca a ty po prostu szukałeś zwykłych, owocowo waniliowych, pachnących na kilometr aromatów. Ehh
Ja Nevady już nie palę, ja jedynie polecam ją początkującym fajczarzom, tak jak w artykule autor prosił. Ja wiem, że to może wydawać się dość dziwne, aby w fajce palić tytoń papierosowy, ale tak na prawdę tytoń nie dzieli się na papierosowy czy fajkowy – to są przeważnie tylko takie marketingowe okteślenia dla osób niemających czasu lub ochoty myśleć samodzielnie, lub ulegającym jakiejś sile marketingu, grupy, sugestii, ceny i czego tam jeszcze… Ja rozumiem te kpiny, wyśmiewanie, szydzenie, posądzanie o jakieś ukryte zamiary wywołania jakiejś dyskusji (po ang. to jest chyba ten trolling?) itd. i w cale mnie to nie dziwi. Ja piszę tak jak uważam. Osoba paląca papierosy po przejściu na fajkę chce się raz po raz zaciągnąć, a tytoń fajkowy obecnie produkowany nie nadaje się do zaciągania – są to prawie same, duszące i wysoce szkodliwe, kadzidła, tak jak świeczki zapachowe. Ludzie oprzytomnijcie.
Tytonie jak najbardziej dzielą się m.in. na fajowe i papierosowe, tak jak alkohole dzielą się na piwo, wódki, wina, etc. Niby ta sama roślina, a jednak innym sposób przygotowywania, dojrzewania, inne odmiany, inna wilgotność gotowego produktu. Wszystko ma to wpływ na odczuwanie wielu niuansów smakowych. I mówimy tu o tytoniach naturalnych. Różnicę w smaku potwierdzi każdy były papierośnik na tym portalu, który przerzucił się na palenie fajki. Jak pewnie wiesz, kubki smakowe masz zlokalizowane na języku, a nie w płucach, dlatego fajką raczej się nie zaciąga. Jak ktoś nie potrafi oduczyć się zaciągania – trudno, może to sport nie dla niego. Z uwagi na to proponowanie nowicjuszom Nevady na początek to od razu wpuszczanie ich na ścieżkę, którą nie powinni iść.
Ja po prostu uważam fajkę jako zamiennik bibułki lub liścia okrywającego cygaro, i tak od zawsze ją trktuję. A całej tej współczesnej, dziecinnej mody na to, aby wszystko było perfumowane/smakowe osobiście nie popieram. Zwłaszcza, że w zdecydowanj większości są to zapachy sztuczne, których, z racji na moją nadwrażliwość i bardzo doby zmysł smaku i zapachu, mój organizm nietoleruje. Jestem widać pod tym względem niedzisiejszy. Dla mnie tytoń ma pachnieć i smakować jak tytoń, a nie jakieś perfumy z drogerii. Ma być wyprodukowany zgodnie z najlepszymi praktykami, a nie w sposób czyniący z niego trutkę na szczury – jak ma to miejsce obecnie – dlatego właśnie tytoń produkuję samemu.
Zauważ, że pisałem o niuansach smakach tytoni NATURALNYCH, nie perfumowanych. Wybacz, ale jeśli tytoń fajkowy utożsamiasz z chemicznymi aromatami, to raczej powinieneś zostać odbiorcą tego poradnika, nie zaś współtwórcą. Póki co.
Żebym stał się kolejnym „specjaistą” od Waszych, rzekomo naturalnych, syntetyków? Ja je wszystkie kiedyś przez wiele lat paliłem… Znam je aż za dobrze, inaczej bym głosu nie zabierał. Z palca przecież tego wszystkiego nie wysałem…
A te tytonie naturane są naturalne tylko z nazwy. Niech jednak każdy pali, co uzna za odpowiednie – ja niczego nikomu nie będę narzucał.
Przeprowadzałeś może audyt w fabrykach Gawitha Hoggartha albo G.L.Peace’a, że dysponujesz taką wiedzą? Te tytonie są nie mniej naturalne niż proponowana przez Ciebie, rzekomo bojąca na głowę wszystkie dostępne tytonie fajkowe „Nevada”. To, że wyhodowany przez Ciebie tytoń smakuje inaczej niż z tamtych fabryk, nie świadczy o tym, że tytonie te są nienaturalne. Na różnice w smaku przekładać się będzie klimat i region geograficzny, w którym rosła roślina, jakość tamtejszej gleby, nasłonecznienie, sposób suszenia, fermentacji, etc.
Nikt Ci niczego nie narzuca. Ale jak wprowadzasz ludzi w błąd, twierdząc, że najlepszym tytoniem do fajki dla nowicjusza jest ordynarny, przesuszony chwast z „Nevady”, to nie dziw się, że ludzie mają tu prawo reagować.
Nevvada to jeden z najzdrwszych(!) tytoni, jaki jest obecnie produkowany na masową skalę! Ja nie muszę przeprowadzać żadnych audytów, bo po za wiedzą powszechne dostępną mam najlepszy miernik naturalności/szkodliwości danego produktu – jest nim mój organizm. Działa on jak najlepsze laboratorium chemichne. Mam tak nie tylko z tytonim, ale z wszystkim co organiczne. Mam taką przypadłość reumatyczną (autoimmunologiczną), która jest tak dziwna, że od ponad 20 lat nie została w pełni zdiagnozowana i nazwana (są to bardzo trudne do zdignozowania przypadłości), która powoduje moją niebywałą wrażliwość i prawie natychmiastową reakcję, głównie na wszystko co nienaturalne, szkodliwe, sztuczne itd. To, co zdrowemu człowiekowi zaszkodzi dopiro w większym stężeniu, po dłuższym czasie ekspozycji bądź ilości, mi szkodzi często natychmias po kontakcie, po kilu-kilkunastu minutach. Dotyczy to absolutnie wszystkich substancji organicznych. Potrafie nawet bezbłędnie powiedzieć, jakie warzywo czy owoc został zmogyfikowany genetycznie – po GMO czuję się koszmarnie przez wiele godzin. Przypomina to objawy pawdziwej wirusowej grypy pojawiającej się w ciągu kilku minut i trwającej kilka godin.
Aha, czyli Twoje przekonania nie podlegają intersubiektywnej weryfikacji. To tyle jeśli chodzi o racjonalną dyskusję. Pozdrawiam.
jeżeli kogoś zwiodłem wyborem tytoniu GH to serdecznie przepraszam, ale obecnie z zamówieniem z netu jest problem a stacjonarne sklepy nawet z dumną nazwą „Tytonie świata” handlują E -papierosami,shishą, bletkami, i tabaką dla gówniarzy którzy wciągają jej metrowe kreski, sam widziałem. A 90% sklepu to papierosy, gilzy i tytoń DO NABIJANIA GILZ.
Tytoń do fajki to mała gablotka w rogu sklepu z zakurzonymi półkami i dosłownie kilka pozycji do wyboru. Obok widzę kilka ciekawych fajek, pytam z czego one są zrobione, pada odpowiedz że z DREWNA, a dosłownie cytując to z „drzewa”
Panowie czasy fajki minęły,nikt nie zapełni połowy sklepu tytoniem do wyboru do koloru dla może kilkunastu ludzi na miasto.
Chętnie bym spróbował waszych propozycji i bardzo za takie dziękuję, gdyby choć jedna z nich była w tym tym wspaniałym sklepie, a tak tylko cieszyłem się że kupiłem coś innego niż Anphora full.
Dlaczego miałbyś kogoś tym zawieść. Kupiłeś tytonie, z których smaku jesteś zadowolony i czujesz przyjemność gdy je spalasz – nic lepszego fajczarzowi przytrafić się nie może ;). Trochę tylko nas zmyliłeś, tzn trochę co innego sugerowałeś. To całkiem OK., skoro w sklepiku były tytonie GH, czyli coś tam zawsze można wybrać. Jak zagadasz ze sprzedawcą, to podejrzewam, że przy najbliższej okazji zamówiłby coś co by cię interesowało (i jest dostępne w internecie).
Nikogo nie zawiodłeś, GH to jedne z najlepszych dostępnych na rynku tytoni, jeśli nie najlepsze w ogóle, przynajmniej biorąc pod uwagę obecną sytuację.
Poza tym masz SG (choć to w tej chwili jedynie różnica opakowania, właściciel jest jeden), może tu i ówdzie uchowały się jeszcze Dunhille. Petersony to IMHO jednak półka niżej; na pewno są przedrożone.
Na wynalazki typu podłej jakości tytonie papierosowe czy fantazje na temat własnoręcznie hodowanej machorki nawet nie patrz, bo są właśnie tym, czym się wydają. Abominacja pchać coś takiego do fajki. Natomiast co do czasów, które minęły – jakbyś zaczął dwa lata temu, zanim weszła ustawa, która wykosiła nam wszystko ze sklepów zabijając handel przez sieć, to zobaczyłbyś, że niektórym wariatom się chciało, a wybór był lepszy niż na niejednym „Zachodzie”.
Ponad trzy lata wstecz raczylem sie czasem cygarami. Ale postanowiłem zerwać z nałogiem i papierosy poszły do kosza s spora kolekcja cygar wraz z humidorem i workiem zabawek poszła pod młotek.
Z nalogiem zerwać sity nie udało a z czasem zaczęło mi brakować tej odskoczni od papierosowego samogwałtu, zwłaszcza przy spotkaniach towarzyskich kiedy jak kazdy palacz dosłownie kopce bez umiaru. Dobre cygaro załatwiało sprawę mimo iz nie zaciągałem sie nim, choć zdarzało sie zapomnieć. Pomyślałem że chyba czas na fajke, chyba do niej dorosłem. Siadłem więc do komputera wybrać swoją nową kochankę, bo u mnie na wsi na zachodzie to nie bardzo wiedzą co to fajka.
Więc zapodaje do koszyka fajkę i kilka zabawek, filtry, niezbędnik, wyciory itd. i kiedy przyszedł czas na tytoń to się zdziwiłem.
Żadko oglądam tv a jeszcze mniej interesuję się polityką i zwyczajnie ten bałagan mi umknął.
Gdybym wiedział to zrobił bym solidny zapas.
A na koniec dodam że dziś wpadła mi w ręce cala i nie otwierana, kupiona dawno temu w Berlinie przez kolegę.(nie wiem po co bo nie pali) koperta MB Mixture Scottich Blend, zapach ma miodowy, słodki i ciężki, ale jeszcze nie paliłem.
W weekend puszczę jej trochę z dymem to moze inaczej ją ocenię.