Jesień – mimo chłodu i deszczów kocham tę porę roku. Piękno lasu w tym czasie jest niezaprzeczalne. Ma się wrażenie, że wszystko wokół zatrzymało się w czasie, a cisza koi najbardziej skołatane nerwy. Czas odlotu ptaków, żerowania dzików przed zimą oraz rykowisko jeleni. Ale to co dla mnie ważne, to czas wypraw na grzyby.
Jeśli tylko mam czas, to uciekam do lasu i szukam grzybów. Oczywiście nieodłącznie ze swoja fajeczką. Celowo napisałem – szukam grzybów, ponieważ ich trzeba szukać. Obserwowałem nie raz różnych grzybiarzy, prawie biegających po lesie i narzekających, że w tym roku znów nic nie rośnie. Dla nich grzyby musiałyby rosnąć jak zagony marchewki. A przecież wyprawa do lasu grzyby ma być przyjemnością i obcowaniem z przyrodą. Nie jeden raz idąc za takim pędziwiatrem znajdowałem wiele niezebranych przez niego dorodnych grzybów. Zawsze wtedy pada pytanie: „jak pan to robi”? A ja po prostu ich szukam i rozkoszuje się swoją fajką. Dlatego postanowiłem podzielić się z szanownym gronem Fajkanetowiczów moimi sposobami na grzyby.
Grzybnia aby wytworzyć owocniki, które my potem zbieramy, potrzebuje wilgoci i ciepła. Ciekawą rzeczą jest fakt, że grzybnia nie wytwarza owocników w czasie pełni księżyca. Po prostu grzyby wtedy nie rosną. Można znaleźć oczywiście w czasie pełni księżyca jakiegoś grzybka, ale będzie to taki, który urósł przed pełnią. Kiedy spaceruje po lesie to szukam właśnie takich miejsc, gdzie się trzyma wilgoć. Będą to młodniki sosnowe w fazie – jak to mówią leśnicy – drągowiny. Tam gdzie jest sporo mchu, są jeszcze nie do końca zatarte przez czas ślady po bruzdach w których sadzono ten las. Można w taki młodnik bez przeszkód wejść. Tam przede wszystkim znajduje podgrzybki.
Na kozaki wybieram się w brzeziny, czyli takie części lasu, gdzie rosną brzozy. W Wielkopolsce był taki zwyczaj odziedziczony po Niemcach, że brzozy sadzono także wzdłuż dróg leśnych. Tam też można znaleźć kozaki. Zazwyczaj w brzezinach rośnie trawa, ona trzyma wilgoć i tam właśnie będą kozaczki. Kanie – grzyby często niestety przez niedoświadczonych grzybiarzy mylone z muchomorem sromotnikowym – szukam w miejscach nasłonecznionych, na brzegach lasu i polan śródleśnych. Są wyborne, gdy się je przyrządzi jak kotlety w panierce. Bardzo je lubię.
Tak dla ciekawości i sprawdzenia czytelników chciałbym w tym miejscu umieścić zagadkę. Zdjęcie pod spodem przedstawia dwa różne grzyby. Proszę podać który z nich to kania, a który to muchomor sromotnikowy.
Prawdziwki czyli inaczej borowiki trafiają się w dąbrowach lub buczynach. Kiedy będziecie chodzić za grzybami to zwróćcie uwagę czy w lesie do którego przyjechaliście, leśnicy dokonują przebudowy drzewostanu. Można to poznać po wyciętych w monokulturach sosnowych tzw. gniazdach, czyli kilkuarowych powierzchniach w kształcie okręgu, gdzie posadzony jest dąb, buk lub jodła. Taka zmiana jest związana z przywróceniem pierwotnego stanu lasów. Każdy gatunek drzewa ma swoje wymagania glebowe i w takich warunkach najlepiej rośnie. Kiedyś za czasów PRL była stosowana zasada sadzenia na niżu sosny, a w górach świerka, ponieważ dzięki tym szybko rosnącym gatunkom można było zaspokoić zapotrzebowanie przemysłu – przede wszystkim kopalni. Powstawały wielkie monokultury, często jednowiekowe i jednopienne, bardzo wrażliwe na występowanie szkodników. Dochodziło nawet do tego, że aby zlikwidować atak jakiegoś szkodnika, lasy były opryskiwane z samolotów środkami chemicznym. Efekty tej polityki można zobaczyć w Sudetach, gdzie do dzisiaj leśnicy walczą z klęską ekologiczną – zamieraniem drzewostanów świerkowych. Takie gniazda z posadzonym bukiem lub dębem na początku są ogrodzone, aby jelenie lub sarny nie zjadły młodych sadzonek – to ich przysmak. Do puki są one uprawą, to nie można na ich teren wchodzić pod karą mandatu. W momencie gdy zostają rozgrodzone – leśnicy mówią – kiedy uciekną spod pyska – to można tam wchodzić. W takich młodnikach znajdziemy prawdziwki. Oczywiście w starym lesie bukowym czy dębowym też.
Maślaki rosną przede wszystkim w młodnikach sosnowych. Ale już za stary jestem na chodzenie na czworakach i przedzieranie się przez chaszcze. Dlatego przechadzam się po granicy takiego młodnika i zbieram maślaczki. Można także znaleźć w miejscach gdzie rosną grupy modrzewi maślaki złociste. One występują zawsze tam gdzie rosną modrzewie.
Za króla grzybów uchodzi prawdziwek, lecz za prawdziwy rarytas uznawany jest rydz. Niestety na moim terenie rydze nie rosną i są prawdziwą rzadkością. Znajdziemy je w lasach górskich pośród świerków.
Kiedy znajduje jakiegoś grzyba, to przykucam i delikatnie wykręcam go ze ściółki. Rozglądam się wokół czy gdzieś obok nie rośnie następny. Zazwyczaj grzyby rosną po kilka obok siebie. Gdy już je zerwę i oczyszczę, to obchodzę powoli to miejsce po obwodzie ósemki i zawsze znajduje kolejne. To są oczywiście moje zwyczaje grzybiarskie i moje doświadczenie dostosowane do specyfiki lasów rosnących na moim terenie. Każdy może mieć inne, ale też możecie skorzystać z mojego.
Nie cierpię w lesie śmiecenia. Idą niedzielni grzybiarze i wyrzucają butelki po napojach, piwie, alkoholu, woreczki po chipsach i słodyczach, opakowania po papierosach, a do tego hałasują, krzyczą, płoszą ptaki i zwierzynę. Wjeżdżają samochodami w głąb lasu, a nawet na uprawy. W Polsce obowiązuje całoroczny zakaz wjazdu pojazdami mechanicznymi do lasu. Samochód należy zostawić na poboczu lub wyznaczonym parkingu leśnym. W innym wypadku grozi mandat nałożony przez straż leśną. Pamiętajmy też, że w czasie suszy obowiązuje całkowity zakaz wstępu do lasu, nie mówiąc już o paleniu ognisk, a nawet tytoniu.
A oto moje grzyby z ubiegłej soboty :)
Lubię wyjeżdżać jesienią na grzyby. Rozkoszować się ciszą i ulubionym tytoniem. Przemyśleć niektóre sprawy. Zabierać rodzinę i uczyć synow zwyczajów zwierząt, pokazywać tajne rodzinne miejsca przekazywane z ojca na syna, w których zawsze znajdą grzyby.
Życzę wszystkim udanego grzybobrania!
TAG
:)
W miasteczku, z którego pochodzę, jest stary dowcip, z brodą do ziemi, o grzybach:
– są w tym roku grzyby?
– są
– nie widziałem
– bo trzeba pod papierami szukać
A śmieci w lesie jast faktycznie mnóstwo. To, że ktoś wyrzuci torbę po czipsach, albo butelkę po piwie, to jeszcze tzw. „mały pikuś”. Ludzie robią sobie z lasu autentyczne śmietnisko i wywożą całe tablice Mendelejewa wózkami, furmankami i przyczepami. Pomimo tego, że jest wysypisko (darmowe, ale trzeba kawałek dalej podjechać) i wysokie kary. No, ale trzeba delikwenta złapać za rękę.
Witam,
ja wczoraj z fajką w ustach oraz żoną w 9 miesiącu ciąży przy moim boku znalazłem kosz rydzów, kilka podgrzybków oraz maślaków. Większe rydze od razu poszły na patelnie na masełko (mniam). Mniejsze do słoiczka. Rarytasem wytwarzanym przez moją mamę są jednak rydze kiszone … Zbiory dokonane na Pogórzu Dynowskim.
pozdrawiam
Hmm w kwestii zagadki – wolałbym zobaczyć nóżkę (pierścień), oraz dotknąć kapelusza (płatki). Bez możliwości zapozanania organoleptycznego obstawiam, że kania jest po prawej. Jednakowoż proszę z wymienionych wyżej powodów nie sugerować się tą poradą przed ewentualnym spożyciem.
TAG, Ty nie jesteś przypadkiem leśnikiem?
Tak i nie – 8 lat pracy w lesie, potem choroba i niestety musiałem zmienić pracę. Od 13 lat już nie pracuje w lasach ale nadal tęsknię.
Sympatyczny tekst i na czasie :) Wtręty historyczno-leśne fascynujące.
Jakimś strasznie zapalonym grzybiarzem nie jestem, ale tydzień temu udało mi się zatrzymać samochodem w lesie w czasie powrotu z delegacji na godzinkę i zebrać kurki na kolację. Były pyszne ;)
Natomiast z tego, co obserwuję po przydrożnych handlarzach ;) to grzyby w tym roku „rzuciły się” dopiero jakieś dwa tygodnie temu.
Zagadka: kania jest, na moje oko po prawej. Ale ja ich nie zbieram, wolę się nie pomylić ;)
I, oraz: dzięki za wyjaśnienie, co (w ogromnej obfitości ;)) rośnie po drodze do szkoły mojej córki pod modrzewiami. Centralnie w środku osiedla pomiędzy alejkami i osiedlowym parkingiem).
Kania oczywiście po prawej – objedliśmy się nimi wraz z przyjaciółmi minionego weekendu :-) Rzeczywiście fajka w lesie to wspaniała sprawa, w dodatku praktyczna – spowalniając grzybiarza delektującego się dymem pomaga nie przeoczyć co bardziej zakamuflowanych kapeluszy :-)Dobrem, którego – ogólnie jako polskie społeczeństwo – nie doceniamy a wręcz często skandalicznie nadużywamy jest powszechna dostępność lasów państwowych. Niby przepisy – wspomniane przez autora – ten dostęp regulują, ale jak jest każdy z nas wie. Obyśmy za jakiś czas nie zatęsknili do współczesnych czasów – choć z drugiej strony drastyczne ograniczenie wstępu do nich może być wybawieniem dla fauny, flory i ogólnie przyrody. Z ostatniej wyprawy (a więc wczorajszej) poza wiaderkiem maślaków i koszem kani zapamiętam szpetne mini-wysypiska i wrzeszczące rodziny.
Nie ma to jak u naszych wschodnich sąsiadów ;-)
W lesie spacerują dwaj grzybiarze:
– Wania, smotri kakoj haroszyj i wielikij grib!!
– Gdje?!
– Wot tam, nad wajskowoj bazoj.
Fajka i grzyby to wyjątkowe połączenie. Może się uda znów wybrać na grzybobranie jak pogoda dopisze.
Trochę czasu już minęło od napisania tego artykuliku. Dlatego podaje odpowiedź na zagadkę który grzyb to kania, a który to muchomor sromotnikowy. Wszyscy, którzy podali, że kania jest po prawej stronie maja rację :). Pozdrawiam szczególnie Radka, bo nie wiedziałem że jest leśnikiem. Swój swojego pozna :). A filmik rewelacyjny! Bardzo się ciesze, że w tym zacnym gronie jest też leśnik. Radku może mamy wspólnych znajomych? Można by sprawdzić. Twoja RDLP to Białystok?
Tak, Białystok. Ale wiesz, ja jestem prosty leśniczy i na dyrekcyjne korytarze nie zaglądam.