Mistrz i internauci (2)

5 marca 2010
By

W czasie, kiedy dotknięty kontuzją ręki Henryk Worobiec biedzi się nad naszymi pytaniami, my możemy gromadzić tematy do kolejnego wywiadu z cyklu „Mistrz i internauci„… Zgodził się na uczestnictwo w tej formule  Jacek Schmidt. Nie mam wątpliwości, że w komentarzach posypią się pytania…


Wszak to autor dwóch popularnych fajczarskich książek, które zapewne są w większości naszych bliblioteczek… Warto po nie sięgnąć, powtórnie przewertować i pytać ile wlezie. To jedna z najbarwniejszych postaci fajczarskiego świata.

Zbieranie pytań zamykamy o północy w piątek 12 marca!

Zapraszam serdecznie!

PS. Mistrz Worobiec obiecał, że przez weekend upora się w wywiadem inaugurującym nasz cykl…

Tags: , ,

15 Responses to Mistrz i internauci (2)

  1. transu
    6 marca 2010 at 12:11

    Po „Fajka – powtórne narodziny” widać, że Pan jeździ po świecie… W poszukiwaniu fajek? W poszukiwaniu fajek do sfotografowania? Ile ma Pan fajek w swojej kolekcji? Ile z nich ożywił Pan własnoręcznie?

    Czy opłaca się finansowo pisanie i wydawanie książek dla miłośników fajki, czy jest to działalność misyjna, że tak powiem, powołaniowa?

    Dla mnie palenie fajki na czas, to jakaś kpina. Każdy sport, gdzie się współzawodniczy w przyjemnościach jest IMHO bez sensu. Czy fajka, czy łapanie ryb, zjadanie hamburgerów, picie kufli piwa i setek wódki – po co to wszystko? Żeby się spotkać? Przecież spotkać się można zawsze, a nie palić nie swój tytoń, w nie swojej fajce i robić dobrą minę do złej gry. Mistrzostwa świata w olnym paleniu fajki…

    Mistrzostwa świata w zjadaniu hot dogów, mistrzostwa świata w łapaniu maluśkich rybek, championat w piciu wódki czystej… Brzmi jak kpina. Piwne challenge, podbijanie piłki lewą stopą, pocałunek na czas – może to wszystko nadaje się do księgi Guinessa – ale zawody? Jakieś wariactwo?

    Czy pali Pan w pracy? Jeśli tak, to co będzie, jak wejdzie w życie ta cała ustawa? Kupuje Pan tytoń i fajki przez internet? No i co dalej, jak w życie wejdzie ten idiotyzm?

    • Rheged
      6 marca 2010 at 13:26

      „Czy opłaca się finansowo pisanie i wydawanie książek dla miłośników fajki, czy jest to działalność misyjna, że tak powiem, powołaniowa?” – a to jest pytanie czysto retoryczne…

      • 6 marca 2010 at 13:37

        Pytanie może i jest retoryczne, ale, jak sądzę, naszego nowego kolegę interesuje, jak na nie odpowie Pan Schmidt. Mnie zresztą także. Bo transu kilka pytań wprost wyjął mi z wirtualnych ust.

      • miro
        7 marca 2010 at 22:34

        Retoryczne chyba – niestety – jak najbardziej. Pan Jacek zapewne wyjasni sam najlepiej co trzeba, jednakowoz mam obydwie jego ksiazki przed soba, w obydwu stoi jak byk: „Wydano nakladem wlasnym autora”. Co oznacza ni mniej ni wiecej: na koszt autora.
        Nota bene: ciekawe rozwiniecie wydan nakladem wlasnym znajdziecie w „Whadle Foucaulta” Umberto Eco – polecam.
        m.

        • 7 marca 2010 at 22:45

          Miro – to wcale nie jest taka rzadka praktyka. I nie zawsze oznacza ona dopłacanie do interesu. Znam autorów decydujących się na taką formę także ze względów merkantylnych. Po prostu nie chcą się dzielić spodziewanym zyskiem z Wydawnictwami. Niektórzy wychodzą na tym jak Zabłocki na mydle, jednak wielu zarabia. Pytanie, wbrew pozorom, nie jest retoryczne, aczkolwiek trąci nieco inspekcją skarbową.

  2. Alan
    Alan
    6 marca 2010 at 23:15

    Z góry uprzedzam, że Pańskich książek nie posiadam (za co pokornie się biczuję i obiecuję poprawę!), więc możliwe, że zawarte są w nich odpowiedzi na moje pytania (a w takim razie prosiłbym o ich rozwinięcie).

    Kwestia pierwsza, która zapewne wymaga kilkusetstronicowego tomiszcza, aby w pełni ją wyczerpać: jak to jest z tym nagarem? Czy w jego początkowych stadiach powstawania naprawdę trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem (tzn. wystrzegać się grzebania w kominie niezbędnikiem)? Czy nagar powinien być chropowaty, czy gładki? Jakie korzyści/konsekwencje wynikają z tych dwóch przypadków? Dużym grzechem jest (niewielkie) przefrezowanie komina np. co dwa tygodnie, aby nagar się wyrównał i wygładził? Co zrobić, gdy nagar narasta nierówno, tj. na tej samej wysokości komina z jednej strony jest już ładna warstwa ochronna, a „naprzeciwko” jest ledwie jej zalążek?

    Druga kwestia, chyba równie obszerna: palenie. Czy potrafiłby Pan opisać sposób prawidłowego palenia? Tu już raczej chodzi mi o samo zaciąganie dymu i takie głupie rzeczy jak długośc i siłę pociągania, częstotliwość pykania…rzeczy, które odróżniają palenie łapczywe i chaotyczne od spokojnego i harmonijnego pufania. Zdaję sobie sprawę, że to dużo zależy od tytoniu, ale na pewno jest jakiś obiektywny punkt odniesienia (albo to tylko złudzenie ścisłowca…).

    No i trzeci temat, już lżejszy: jest w planach jakaś następna książka na tematy fajczarskie? A może fajkarskie?

  3. eloogoon
    8 marca 2010 at 19:27

    To ja bym moze zapytal, czy Pan Jacek reperuje, konserwuje i pali fajki z pianki morskiej. Pytam bo jestem zwariowany na ich punkcie. A nie moge znalezc nic o ich ew naprawie.

    PS Wywiad z Worobcem bedzie? Miewam kontakt. Jesli chodzi o terminowosc to jest ona podobna do tej ktora posiadaja obywatele Bulgarii.

    • 8 marca 2010 at 19:36

      Nie omieszkamy przekazać pytania. O kontuzji PANA Worobca – napisane. Życzę zdrowych rąk i nóg.

      • miro
        9 marca 2010 at 10:07

        Tez mnie to sie rzucilo w oczy – po nazwisku jakos nieelegancko…
        A swoja droga – skad to sie bierze – jak piszemy tekst o kims (vide ostatni o mistrzach fajkowych, Former tym razem), to jednak samo nazwisko jakos uchodzi i nie razi… a w komentarzu jednak nie bardzo….

        • 9 marca 2010 at 10:14

          Former to ksywa :)
          Niekonieczne jest „panowanie”, wystarczy do nazwiska dodać imię i już jest „eleganciej”, choć całe postscriptum eleganckie nie było. Choć akurat dla mnie terminowość jest priorytetem – zarówno w pracy , jak w działaniach woluntarystycznych.

  4. miro
    9 marca 2010 at 14:17

    A ja jestem ciekaw jak to jest z takim superprofesjonalnym, turniejowym paleniem – wchodzi w krew, czy tez zdarza sie Panu Jackowi usiasc z fajka, i palic po prostu – bez ciaglego wiercenia koleczkiem w kominie, z odpaleniami w trakcie (bo zgasla), z normalnym, legalnym odsypaniem popiolu gdy jest go zbyt duzo….?
    m.

  5. yopas
    10 marca 2010 at 09:13

    To ja mam też kilka głupkowatych pytań:

    1. Czy się Panu fajka nie nudzi?
    2. Jakie fajki ceni Pan najbardziej i dlaczego?
    3. Co sądzi Pan o „polskiej myśli fajkarskiej”?
    4. Jaki jest Pana ulubiony tytoń?

    UkłonY,

  6. PiotrekN
    11 marca 2010 at 10:45

    Chciałbym zapytać Pana Jacka czy w najbliższym czasie planuje wykupienie praw i reedycję fajczarskich kruków: „Fajka Mniej Szkodzi” i „O fajce prawie wszystko” ?

  7. heretico
    heretico
    12 marca 2010 at 12:11

    to i ja dodam „Czy planuje Pan kolejne wydawnictwa?”

  8. miro
    13 marca 2010 at 00:10

    Pytanie(a) ode mnie:
    Panie Jacku – oprocz Postaci propagujacej fajczarstwo i (jak ostatnio zauwazylem na Panskiej stronie www) – rowniez antyprohibicjonizm :-)) postrzegany jest Pan jako palacz turniejowy. Czy palenie turniejowe to jeszcze fajczarstwo…? Czy wspolzawodnictwo w „zadawaniu sobie przyjemnosci” ma sens? Czy haslo (ktore i mnie przyswieca): „Relax with your pipe” jednak nie stoi naprzeciw paleniu na czas Alsbo Gold w fajce z niebieskim ustnikiem wykonanym z materialu z ktorego nasi Przyjaciele z Panstwa Srodka produkuja mydelniczki? Ja nie wierze, ze w turniejach chodzi li tylko o spotkanie, wymiane doswiadczen, rozmowe, mile spedzenie czasu. Wszak mozna to realizowac bez elementu pod nazwa „zawody w wolnym paleniu fajki”… a moze sie myle?
    lg
    m.