No to jedziemy z koksem. Sięgnąłem po wczorajszym dość intenstywnym dniu po kolejną próbkę od kolegi Yopasa. Tym razem wybór padł na Sunday’s Fantasy. Pierwsze skojarzenie – ładna nazwa; drugie – ładnie wyglądający tytoń – sporo czerni pochodzących z BlCav, a do tego brązy i oranże od Va.
Mając w głowie świeże wspomnienia z Petersona Xmas 09 (majstersztyk !!), załadowałem „Fantazję” do Capitola (fajka przeznaczona li tylko pod „pachnidła”) i …. nic. Żadnego smaku od pierwszego kroku, żadnego skojarzenia, nic. „No jak to, k..wa”, sobię myślę nieładnie. Stwierdziłem, że nie będę szukać smaku, a oddam się samemu paleniu, będąc jednocześnie zajętym czytaniem prasy opiniotwórczej, jak liśc jest dobry, to smak się sam pojawi, jak nie to nie – „cygan na łaskę kładzie….kwiaty„. Czy jakoś tak.
Sam proces spalania praktycznie bezobsługowy, ale oprócz uśmiechu małżonki, będącej uradowaną miłym room note, wciąż nic, rzekłbym nawet, że gorzej – jak nigdy, palenie zaczynało mnie irytować. Co ciekawe, nie wiem z jakiego powodu. Smaku tyle co nic, potem do głosu doszły te wszystkie chemikalia…. błe. Na moje – do kosza bez żadnego ociągania. Oprócz nazwy i wyobrażeń „przed” nie daje nic wartego uwagi „w trakcie”, a zwłaszcza „po”.
Dokończyłem czytanie i poszedłem na kolację. Dość konkretną w smaku, by zabić pozostałości Niedzielnej Fantazji. Ten tytoń od dziś w moim słowniku będzie funkcjonować jako Czarna Środa. Kategorycznie – omijać .
omijać, zdecydowanie omijać .
Nie paliłem. No i dobrze.
Jarek, ja Cię serdecznie przepraszam, za ten tytoń. Ja dopiero teraz zacząłem kojarzyć, że to jest produkt od Alojzego tfu, Poszla…
Że też się wcześniej nad tym nie zastanowiłem… bym nikomu w ogóle głowy nie zawracał.
UkłonY,
ale ja się cieszę , Pawle.
nigdy nie przerabiałem np. Alsbo.
wiem już jak tytoń potrafi nie smakować :)
Zgodnie z zasadą, że są tacy, którym jest gorzej, powiem Ci, że paskudniejszym uczuciem jest, gdy nie smakuje tytoń, który wiesz, że Ci smakuje…
Paliłem tylko odmianę papierosową i jeśli miało to podobny smak to współczuję ;)
A mi się właśnie papierosowa odmiana bardzo podobała. Delikatna, smakowita, sycąca również, co ciekawe. Z tych „smakowych” papierosów lepszą są tylko Pink Elephanty.
Heretyku, wylewnie ci współczuję tego tytoniu. Mam złe doświadczenia z tytoniami brandowanymi Radford, a z nich Sunday’s Fantasy oceniam jako najokropniejszy. Zła jakość surowca podlanego złym sosem.
Ciesze się że trafiłem na tę recenzję. Cały dzień biegałem w poszukiwaniu trafiki brak tytoniu a na dostawe trzeba jeszcze tyle poczekać. Wreszcie pośród duńczyków widze jakieś Sunday’s Fantasy, spróbujemy więc ładuję do fajki. No dobra pali się sucho, niezbyt gorąco, (palę fajkę drugi miesiąc bo porzucam papierosy) i teraz już wiem czemu nic nie czułem. UUUFFFFFFFFFFF… Po przeczytaniu ulżyło mi bo już myślałem że ze mie inwalida i smaku nie mam.
Gdyby przynajmniej sycił, całkowita porażka.
Dziękuję akademii i pozdrawiam
a mnie smakuje, choć bez szaleństwa. Kuupiłem w małej trafice w małym maisteczku Zams w zachodnim Tyrolu w czasie ostatniego wypadu na narty – wybór był niewielki ale konkretny pare tytoni HG i SG (akurat wszystkie mi znane) kilka nieznanych – w tym niedzielna fantazja – w dobrej cenie. Wiec kupiłem fantazje. Teraz kilka tygodni po powrocie palę ja sobie i piszę ten komentarz. Palona wolno fantazja jest słodka i gładka… aromat kandyzowane owoce , troszke miodu… nienachalny – tak go odbieram. Nie zabija sztucznoscią Jest w miarę OK, choc ani super aromat ani „nastajaszczim” tytoniem za bardzo go nie czuć…
i dodam jeszcze że całkiem dobrze sie spala….biały popiół i nic więcej na koniec w fajce…
Jesteś pierwszym fajczarzem, jakiego spotkałem, który ma dobre zdanie o preparatach imć Alojza Poszla (wypowiedź dotyczy wyłącznie tytoni fajczanych, bo na tabakach się nie znam)… no cóż, ponoć fajka ma nieść radość, jeśli niesie – na zdrowie!