Fribourg & Treyer Negrohead, kolejny dowód na to że nie istnieje wolność słowa… ostatnimi czasy zmieniono nazwę tego tytoniu na Blackjack. Czy to już nie jest przegięcie? Aż się zacząłem zastanawiać czy wypalenie tego tytoniu w angielskiej fajce, o afrykanerskim rodowodzie- zulu- nie będzie rasistowskie…
Mieszanka ta trochę rozczarowuje. Ma bardzo mocną nazwę, pierwsze skojarzenie to że jest to tytoń który powoduje wyprostowanie ustników w bent rhodesian. Niestety to tylko nazwa. Zapach tytoniu przywodzi raczej na myśl leniwe, upalne, niedzielne popołudnie, gdzie w świetle zachodzącego słońca nad pełną polnych kwiatów, unoszą się, babie lato i spadochrony dmuchawców. Może gdzieś tam pojawia się dźwięk skrzypiącego na spaczonych deskach podłogi drewnianego ganku, rozklekotanego bujanego fotela…
Nabija się.. po prostu się nabija, bo jak można inaczej z Ready Rubbed. Zapala się jak brzozowy wiór walający się po strychu drewutni. A jak się pali… Sam nie wiem, sucho, szybko, chłodno i smacznie. Ma w sobie coś…. nie wiem, coś ma, coś gdzieś, wirginia… wirginia wirginią, ale tam jest jeszcze „coś”, nie wiem czemu na myśl przychodzą mi maliny, może jeżyny… inni piszą o cytrusach, o trawie cytrynowej, więc „coś” tam siedzi na pewno. Niewiele to ma wspólnego z tytoniem, ale jednak, przychodzą mi namyśl kiedy słodki, ale złamany czymś, smak z murzyńskiej głowy przepływa przez moje kubki smakowe. Wirginia jest tu czerwona, Fire Cured… fajnie, co kolwiek by to nie znaczyło. Co ciekawe im głębiej w fajkę tym lepiej. Słodziej, chłodniej, mocniej, wyraźniej…
Bez dwóch zdań jest to dobry tytoń. Niby nie wiele ale ma w sobie coś co sprawia że można by go palić na co dzień… tylko której wysokojakościowej wirginii by nie można było… Produkowany jest pod postacią plug, długo dojrzewa, potem jest cięty i dalej dojrzewa w puszce im dłużej tym lepiej…
Na tobaccoreviews
No i znów to zrobiłem… napisałem o tytoniu po jednej próbce… dobry ten dział, taki niezobowiązujący do rzetelności wypowiedzi.
Do rzetelności to zobowiązuje podpis :) Natomiast jest to rzetelność po jednej próbce…
a i całkiem dokładnie opisane.
nie wiedzieć czemu, ale czarna puszka i nazwa – uwaga: !!! Negrohead (pisane łącznie)… dawały mi własnie poczucie, że w środku jest ukryta mocna słodycz.
Ale nie mocnago aromatu a słodycz trwająca długo. I tak jest. Smacznie, virginiowo. Słodko do końca. A nawet słodziej im dalej. Ale słodycz to delikatna.
Tytoń wpisany do must have – i mam nadzieję, że będzie on u mnie jeszcze latami gościł.
Moc – tak ok 5 – bez potęgi, ale umiarkowanie …
Poprawiłem. Na Tobacco rev jest osobno, dlatego tak wpisałem..
ja czytam z puszki, ktora lezy przede mna
Z tego co widziałem, to nazwa Negrohead jest na puszkach dostępnych w Europie, a w sklepach amerykańskich jest juz Blackjack. Time goes by. Jeszcze w latach 90. na witrynie pewnego sklepu z ozdobami choinkowymi na Haymarket widać było z boku ostatnią, zapomnianą szybkę z resztkami starego szyldu, pozostałą po firmie Fribourg & Treyer…
Byłem dzisiaj w trafice po zaopatrzenie. Nadal pustki. Ale jest ten tytoń. Od jakiego czasu o nim myślałem. Kusi mnie forma cięcia i ta „cytryna z przyprawami” – ale nie chciałbym jakiegoś aromatu, bardziej coś typu scanted.
Dlatego powiedzcie mi, jak on wypada na tle przypuścmy bright cr? Albo GH Broken Stotch Cake (od tego samku mnie ostatnio jakoś odstrasza). Jest raczej cytrusowo słodki czy raczej coś bardziej w stronę ziemistego nieco BBF?
Z góry dziękuje za pomoc.
Jasna, sianowata, niemiecka wirdżinia od Kohlhase.
Dla mnie w ogóle nie wypada, ale, jak widać powyżej, są tacy, co im smakuje i to bardzo. Tak czy inaczej, jeśli już, to bliżej Bright CR niż BBF.
Za TR: Planta.
Powtórzę się za tym, co napisałem wyżej. Dobra „dosładzana?” VA. Bliżej BR CR od GH :) (fajne skróty).
Ja tam go palę, lubię i staram się mieć w zapasie.
Bo co ważne – smakuje do końca.
I żadne sianowate.