Mały szkrab wędruje przez ośnieżone podwórko, pod baldachimem leciwych jabłoni przedziera się wydeptaną w głębokim śniegu ścieżką… cichaczem zakrada się do pracowni… a tam za wielkimi złoconymi postaciami, przy starym orzechowym kredensie przerobionym na biurko siedzi zgarbiony troll, siedzi i się dymi… z gęby wystaje mu fajka, na nosie przerażające chirurgiczne okulary, w rękach błyska nóż do złota, co chwilę na pędzelku z wiewiórczego włosa płatek złota lewituje na czerwoną błyszczącą gładką jak pupa niemowlaka, pokrytą pulmentem szatę jakiegoś świętego… i ten smród… nie uchwytny, nie do opisania, nie do zapamiętania… przebijający przez woń ksylenu i acetonu.
Minęło coś ponad dwie dekady… upalny sierpień… kac czy niewyspanie… stukanie do drzwi… otwieram i stoi jakiś zarośnięty troll, z bentem w gębie, chmurą dymu nad głową, pcha się do środka… nie to nie ten sam troll… inny ale smród… nieuchwytny, ulotny, nie do opisania… ale znajomy… przywołuje obraz tych świętych twarzy sterczących nad głową i patrzących na tego małego szkraba w ośnieżonych butach…
Wracamy na ziemię… Gawith, Hoggarth & Co. Ennerdale Flake mieszanka wirginii z Brazylii, Zimbabwe i Malawi z odrobiną malawijskiego bruleja, perfumowana cytrusami wanilią, migdałami i tajemnicami…
Broken Flake… złożony na dwa, trzy, włożony do fajki, przybity podpalony… żarzy się, spala na biały popiół. Tytonie najwyższej jakości robią swoje. Od pierwszej do ostatniej chwili słodkie jak cukierek z wirginii… cukierek migdałowo cytrusowy… nie jakiś tam syropowy aromat, tytoń o smaku… doskonale zgrane składniki, doskonale… od dwóch lat nie spotkałem tytoniu, który chciałbym palić codziennie, do dziś. Pies trącał że to aromat… takie aromaty mogę… do mojej listy, która wydawała się być zamknięta- Samuel Gawith Best Brown Flake i Grousemoor Plug dziś po dwóch latach nie-poszukiwań dodaje Gawith, Hoggarth & Co. Ennerdale Flake
No i znalazłem choć nie szukałem…
Fajny ten opis…i kuszący.Byle tylko w Trafice było , bo diablej ochoty nabrałem na spróbowanie.
A gdyby to tak w kosteczkę pokroić? Muszę spróbować.
Dzięki za ten fajny opis.
Pozdrawiam
Krzysztof
Kiedy ok. trzech lat temu powrócilem do fajki tak serio, poszukiwałem w świecie współczesnych tytoni zapachow i smaków pamiętanych z lat ’60 i ’70. Pilnie czytałem opisy i rychło się przekonałem po raz kolejny zresztą, że różne Osoby nazywają różnymi słowami te same fenomeny, tak więc mimo jakże licznych opisów nic dla siebie nie znalazlem. W końcu dzięki pomocy mych Młodych Fajkowych Przyjaciół zacząłem „testować najróżniejsze osiągalne obecnie tytonie.
Ennerdale Flake był pierwszym, naprawdę przypominającym mi, czy raczej: bardzo zbliżonym do dobrze pamiętanych przeze mnie tytoni angielskich – bardzo angielskich – tych bez domieszki La. W ślad za nim „doszedł” Glengarry Flake, potem Bright C.R. Flake, który do dziś przypomina mi starego Capstana. Co jakiś czas palę go z prawdziwą przyjemnością wspominając lata minione, a ktoś z moich Przyjaciół Fajkowych – Osoba w moim bez mała wieku, poważny kolekcjoner i znawca spraw fajkowych pali Ennerdale jako tytoń codzienny na zmianę z BBF.
Coś dziwnego się z Panem dzieje, Panie Janie… Jakieś trolle przy paleniu, jakieś aromaty do końca życia… I to mi się podoba. Oj, jakże mi się podoba :D
Wielcy antropologowie twierdzą, że ten małpolud, od którego wywodzą się ludzie i małpy, stał się człowiekiem wówczas, kiedy afirmował to, że się zmienia. Ten jego kawałek, który nie umiał zmian w samym sobie zaakceptować wciąż mieszka na drzewach :D
Ale ja wiele nie zmieniam. Dobrego anglika, czy z latakią czy bez nigdy nie odmawiam, choć wiem że to aromat, a ja na ogół mówię aromatom nie. Zmiana będzie jak na tą listę trafi coś z kawendiszem.
Od ponad dwóch godzin ćlamie ustnik tego swojego nieszczęsnego Dunhilla nabitego tym tytoniem i tylko utwierdzam się w przekonaniu o którym pisałem wyżej…
Cóż małpia część też w nas drzemie i czasami bębnimy w klatę jak goryle:) To mi się także podoba. Inaczej to by człowiek był aniołem, a to musi być dość nudne.
po wypaleniu pierwszej próbki: „proszę pani, pani mi tego zważy z pięć kilo!!!” Zapach i smak – słodkawy, zwiewny, tajemniczy, rzeczywiście przywołujący mgliste wspomnienia z lat beztroskich. Wciągnięty na listę tytoni codziennych.
JSG a co żes tego pana w okularach tak dziwnie wyostrzyl?
nie mogles dac ostrego pierwszego planu tez na reke lewa?
tyton – dobry – choc ja nie oszalalem; wole Ultimum;
i widze Dziki sie zalapal na twarz fajkanetowa – wiec musi byc w Otwocku ;)) !!!
A gadali my dziś w tym temacie, jeśli nie jedzie do miasta Kraka służbowo to będzie.
Ja wiem czy wyostrzone? To nie było ostrzone to hipass na warstwie w widoku overwiev… tak jakos robilem przez moment swoje prace…
No i wreszcie jest…
http://www.fajkowo.pl/pl/p/Tyton-fajkowy-Gawith-Hoggarth-Ennerdale-Flake-50g/3672
Moje pierwsze wrażenia…na swiezo po wypaleniu fajki z Ennerdalem…
Pootwraciu puszki…pierwsze co to uderzył mnie mydlany zapach. Takie było moje pierwsze skojarzenie i nic na to nie poradzę :)
Widok: Zapakowane w folię…listkom tez daleko do Dunhila..pogięte i nierówne…
Stan mego ducha przed zapaleniem: Ciekawość az skrecająca co to będzie?
Pierwze pyknięcia i tutaj WIELKIE OSTRZEZENIE … odjazd totalny … Nie dałem rady mysleć o czymkolwiek innym niz o tym smaku i zapachu wydobywającym sie z mej fajki. Zapach i smak…porywaja…biorą w niewole i trzymaja tak do ostatniego pyknięcia. Moc odpowiednia…nie za mocna…nie za słaba… w sam raz.
Przez głowe tabuny mysli przebiegają.. Walka niesamowita…Schowac do szuflady i mieć od WIELKIEGO ŚWIĘTA czy wypalic puszkę do końca i zaopatrzyć się w zapas i to spory EF ?
Spór jeszcze do końca nie rozstrzygnięty… Jedno jest pewne…Podbił moje serce i trafia w ścisłą czołówkę moich ulubionych.
Jestem dopiero po trzech próbkach. Pierwsze wrażenie, delikatny i bardzo kwiatowy, taki lekki w smaku i kwiatowy. Kolega w pracy określił jak bym palił wodę kolońską. Grousemoore jest bardziej ziemisty i to bardziej jak na razie mi odpowiada.
Bardzo się cieszę z tych ostatnich komentarzy, bo na gadaczce miałem wrażenie, że większości tych, którzy się z nim mieli okazję dzięki Fajkowo zapoznać nie podpasował (podobnie jak Grousemoore).
I nie wiem, czy się z tego cieszyć (że więcej zostanie dla mnie ;)) czy martwić (że polecamy coś, co nie smakuje).
Ja w każdym razie z radością wypaliłem pierwszą od roku fajkę Ennderdale, chociaż przyznam uczciwie, że świeży z puszki smakował mi gorzej, niż odleżany te pół roku (a może i rok?).
Autoupdate: pół roku wystarcza. To jest to, co pamiętałem.
Serdecznie polecam wszystkim, którym Ennerdale zasmakował (a nawet tym, którym nie do końca) na zakup i odczekanie minimum tych kilku miesięcy w słoju. Pięknie dojrzewa, smak robi się znacznie łagodniejszy i bardziej wyrównany. I w ogóle całkiem inny.
I tak sobie myślę, że kupię ze 2 puszki i zachomikuję w słoju na parę lat. Bo to bardzo znakomity tytoń jest. No i zapach ma taki, że jakby ktoś wyprodukował wodę po goleniu o takim zapachu, to używałbym z przyjemnością. I stawiam dolary przeciwko orzechom, że koleżanki po powąchaniu ściągałyby majtki przez głowę :>
„I stawiam dolary przeciwko orzechom, że koleżanki po powąchaniu ściągałyby majtki przez głowę :>”
Tobie czy sobie? :-)
A jaka różnica ;)
Dla mnie ten tytoń jest cudowny. I choć Grousemoora wypaliłem tylko 3 puchy, a tego na chwilę obecną tylko trzy fajki, śmiem twierdzić, że będzie mi lepiej smakował. Ale Grousemoora oczywiście nie zdradzę:)
Za to ja go sobie włożę do słoika ale tylko dlatego, że przeczytałem ten wątek. Dostałem go dziś, otworzyłem puszkę. Przez chwilę poczułem mydło ale zaraz zapach się ulotnił i zostały owoce. Nabiłem i palę… nie podchodzi mi. Nabiłem jeszcze raz ale tym razem rozdrobniłem tytoń. To samo – mydło i koniec. Wytrzymałem jeszcze 5 min i kosz. Best Brown #2, Louisiana Flake (która wylądowała jako tytoń podręczny w etui fajkowym), Bob’s Chocolate Flake – dobry do porannej kawy ale tego nie mogę przełknąć.
U mnie po którejś tam puszcze wróciłem znów do Grousemoora. Z Ennerdale chyba jest tak, że lepiej smakuje w większej fajce. Ale w sumie nie wiem jak jest, bo w innej go nie paliłem:)
Miałem okazję spróbować – w smaku taki jak w zapachu. Jeszcze przez kilka godzin czułem się jakbym lizał mydło. Swoją drogą – fenomen.
Ale z daleka.
Każdy ma swoje gusta, ja własnie zapaliłem gh Cherry Vanilia- dostałem próbkę, ledwo przyłożyłem ogień już żałowałem… teraz musze to wydłubać z fajki i najchętniej zakopać resztę gdzie w schronie przeciwatomowym… a Ennerdale mogę wypalić pół puszki w ciągu dnia…
Jeżeli to ten co rozsypał się na spotkaniu w sobote na podłoge to mógł mieć ciekawe dodatki :D
Perry to nie ten zapewniam Cię. Wiem co rozsypałem, i do dziś mam wyrzuty sumienia. No ale na dobrym spotkaniu (a za takie nasze uważam) podłoga też powinna coś skosztować. I to jest jedyne usprawiedliwienie. Na pokutną wędrówkę nie pójdę bo … za zimno. Pozdrawiam PIotr
A poza wszystkim ten to flake, a ja wywaliłem Ready Rubbed Wanilia
To by Cherry Vanilla. W sumie szkoda podłogi. :-)