Aromacik, bez dwóch zdań, po prostu aromacik. Przez trzy kolejne dni zaczynałem nim dzień z małej fajeczki. Leciutki tytoń. Wydaje się być stworzony dla zaspanych, którzy nie mają jeszcze pełni rozumu i nie chcą sobie zaprzątać głowy smakowymi analizami, ale lubią dzień zacząć czymś w dobrym gatunku.
Synjeco na swojej stronie też nie epatuje złożonymi opisami. To po prostu delikatna mieszanka z nutą świeżej wiśni i karmelu. Kwaśno-słodka, słodko-kwaśna… Idealnie zbalansowana i zbilansowana – jak dobry sos złożony przez znakomitego szefa kuchni. To się spożywa bez rozkładania na elementy składowe. Tak naprawdę trudno znaleźć i tę wiśnię, i ten karmel. Lubię, a nawet uwielbiam aromaty, które są doskonale skomponowane. Które wąchane z torebki pachną zachęcająco tytoniem i dyskretną obudową, a nie capią jak porcja ciasta błyskawicznego przed wsypaniem do miksera piernikową feerią aromatów. Ultimum pachnie tak jak trzeba. W dobrym tonie.
Blenderom od Gawitha i Hoggartha wyszła ta kompozycja. Do tego tytoniu nie wolno dodać ani jednej nutki. To Opus Ultimum – dzieło ostateczne, jak zapewne wiedzą ci, którzy uczyli się łaciny.
Aż dziw – to także informacja z Synjeco – że jest to bestseler w Stanach. A może nie do końca obudzony Amerykanin nie do końca jeszcze pamięta, że amerykański keczup jest najlepszym smakiem na świecie.
Ktoś szuka delikatniutkiego aromatu z solidnej półki?
Meeeejbiiii ;)
To jest aromat… ale na bardzo dobrych składnikach bazowych, gdyby nie aromat, był by świetną wirginią.
Ultimum jest po prostu świetnie skomponowany, tak jak powinien być skomponowany aromat, nie nachalnie, ale wyraźnie wszystko jest na swoim miejscu w tym tytoniu, dlatego uważam go za jedny aromat ktory mógł bym palić na co dzień, gdyby chcial palić na codzień aromaty.
Gdybym nie był taki kulturalny, to bym tylko wystękał „o k…a!”
Ale że jestem, to napiszę – o rany, tak pozytywnej recenzji to żeś chyba w życiu nie napisał :)
a tak szczerze, to jest dokładnie to co napisałem ci na skypie, dokładnie bo skopiowałem to z naszej rozmowy.
To był ostatni z aromatów jaki paliłem, poza grose moorem, który aromatem do konca nie jest
Na skupie to Ty gadasz czasami jak miły gość. Tak sobie puściłem dżołka – bo rzadko coś chwalisz publicznie…