Mnie o to nie pytajcie. Ja nie wiem. Ale wiem kto wie. Ostatnio się dowiedziałem, że są to Amerykanie. I pracują w McClelland Tobacco Company. Nie, oni coca-coli nie robią. Produkują, co prawda jady ale nie aż tak straszne. Ale o co chodzi?
Personal Reserve: Blackwoods Flake ma bowiem barwę coli, zapach octu, formę, nie wiem bo otrzymałem próbkę już nieco pokruszoną, a wilgoć dosyć potężną.
Smakuje… no nie tak jak cola. .. ale tak słodko, że aż nie inaczej. Ot jaka mi figura wyszła. Znaczy się chodzi o to, że dymna słodycz (podobnie smakuje syrop klonowy) dominuje wszystko inne. No może sam inicjalny posmak jest nieco drapiący. (takie bąbelki w coli). W mojej ocenie jest to bardzo smaczne, ale nieco podejrzane. Z drugiej strony może indiański szamanizm albo niewolnicze kulty animistyczne pozwalają na takie czary, że Virginia z Virginii staje się nagle czarna ale smakuje jak cukier brązowy.
Oczywiście, za efekt odpowiedzialna jest Va w wersji stoved. I chyba jest to forma już krańcowo ukiszona. Dalej tylko Cavendisze. Jeśli się mylę proszę bezwzględnie prostować.
Ostrzegam jednak łasuchów początkujących. „Cukierek albo psikus”? Będzie psikus. Co prawda nie pali się gorąco ale mocno wilgotny a płukanka kondensatem jamy ustnej przez dentystów nie polecana.
Z okazji obcego kulturowo Halloween, z tego miejsca, chciałbym podziękować Tomkowi za tego cukierka. :)
Jak będzie okazja to chętnie nabędę całą puszkę.
Cieszę się, że udało mi się onegdaj wyhaczyć stugramową puszkę w serwisie aukcyjnym, a jeszcze bardziej się cieszę, że mogłem się podzielić i sprawić Ci radość. Żałuję natomiast, że nie mogłem wysłać całych płatków, które wyglądają obłędnie, ale cóż, słoikowanie swoje prawa ma ;) Smacznego i wzajemnie, dziękuję za doskonałe tytonie z wymiany! Golden Sliced Orlika długo będzie za mną chodził.
Tomku przecież i tak musiałem rozdrobnić i tęgo podsuszyć. Soczysta to bowiem dziewica ;) Co do Orlika nic straconego myślmy pozytywnie a Beorn ;) jak wróci z łowów na pewno w końcu go przyniesie.